W wydanym we wtorek późnym wieczorem (czasu warszawskiego) oświadczeniu amerykański Departament Stanu wymienia trzy masowe wydarzenia latem tego roku, które mogą paść ofiarą ataków: Światowe Dni Młodzieży (ŚDM) w Krakowie, mistrzostwa Europy w piłce nożnej we Francji i wyścig kolarski Tour de France.
„Wielka liczba turystów odwiedzających Europę w miesiącach letnich będzie stanowiła priorytetowy cel dla terrorystów planujących atak w miejscach publicznych, w szczególności w czasie wielkich wydarzeń" – czytamy w oświadczeniu.
W odniesieniu do Krakowa amerykańscy dyplomaci zwracają dodatkowo uwagę na ryzyko niewydolności lokalnej infrastruktury z powodu spodziewanej ogromnej (2,5 mln) liczby pielgrzymów.
Niech jadą, ale będą czujni
Do stolicy Małopolski ma przyjechać zaledwie 40 tys. Amerykanów. Ale oświadczenie Departamentu Stanu, choć skierowane tylko do obywateli USA, w praktyce będzie miało o wiele szerszy zasięg. W środę jego treść rozpowszechniły wszystkie czołowe media nie tylko w Ameryce, ale także zachodniej Europy. Dlatego organizatorzy obawiają się, że wokół Dni Młodzieży zacznie narastać psychoza strachu, w wyniku której część zagranicznych gości odwoła przyjazd do Polski.
Dlaczego Departament Stanu zdecydował się na tak drastyczny krok? Jego rzecznik John Kirby przyznał na środowej konferencji, że nie było po temu szczególnych podstaw. – Nie wiem o żadnym konkretnym zagrożeniu terrorystycznym dla tych wydarzeń czy w jakimś szczególnym miejscu w Europie. Ostrzeżenia są publikowane zawsze na podstawie pewnego zestawu informacji i przekonania, że grupy terrorystyczne chcą przeprowadzić ataki na cele, w szczególności na Amerykanów, w Europie – powiedział.