Dla tenisistek z drugiej setki rankingu WTA, jakimi są Bara i Fręch, takie mecze, choć bez publiczności i na bocznym korcie, mają sporą stawkę – punkty rankingowe oraz wielkoszlemowe premie, które w przeciwieństwie do głównych nagród nie zostały obniżone z powodu pandemii i mogą znacząco wesprzeć karierę przez kolejne tygodnie.

Rumunka Irina Bara (122. WTA) była w tym spotkaniu lepsza, przede wszystkim bardziej regularna, choć wydaje się, że nie wszystko zawdzięcza sobie, ale także nerwom polskiej rywalki. Magdalena Fręch (153. WTA), tak skuteczna na krajowych kortach, tym razem nie zagra w paryskim Wielki Szlemie. Próbowała, walczyła do końca, dość desperacko atakowała, nawet wtedy, gdy na tablicy był wynik 5:7, 2:5. Zyskiem jest to, że wyjedzie z Paryża z premią 25,6 tys. euro brutto (choć awans dawał 60 tysięcy).

W turniejach singlowych Roland Garros zagrają zatem Iga Świątek, Magda Linette (nie awansowała do finału turnieju WTA 250 w Strasbourgu, przegrała w półfinale 3:6, 6:4, 2:6 z Rumunką Soraną Cirsteą), Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak, w deblowych Iga Świątek z Bethanie Mattek-Sands (USA), Hubert Hurkacz z Szymonem Walkowem, Magda Linette z Bernardą Perą (USA), Łukasz Kubot z Marcelo Melo (Brazylia) i Alicja Rosolska z CoCo Vandeweghe (USA).