Wynik mówi dużo o meczu, ale nie wszystko. Było jeszcze lepiej. Iga Świątek sprawiała wrażenie tenisistki, która tak bardzo wierzy w siebie i w swoje umiejętności, że może bawić się grą, choć to przecież Paryż i Wielki Szlem. Szwedzka Rebecca sprawiała wrażenie pogodzonej z losem, a perfekcyjne skróty Igi pognębiały ją jeszcze bardziej. Dziennik „L’Equipe” w swym internetowym wydaniu tuż o meczu napisał: „Trudno sobie wyobrazić, by po wyeliminowaniu Ashleigh Barty ktoś powstrzymał Igę Świątek”. 

Kolejną rywalką Polki będzie Anett Kontaveit (nr 30), która pokonała Francuzkę Kristinę Mladenovic 6:2, 6:0.  Mecz z Estonka powinien być pierwszym poważnym sprawdzianem dla Igi. Grały ze sobą dwa razy, oba te mecze były zacięte, oba wygrała Kontaveit, ale odbywały się one na nawierzchni twardej (w ubiegłym roku w Australian Open i dwa lata temu w Cincinnati), a to zupełnie inna gra niż na ceglanej mączce.