Roland Garros: pieniędzy jest mniej

Drugi rok z rzędu uczestnicy turnieju Roland Garros muszą godzić się z wyraźną obniżką płac.

Publikacja: 31.05.2021 21:04

Roland Garros: pieniędzy jest mniej

Foto: AFP

Pula nagród w tym roku wyniesie trochę ponad 34 mln euro (dokładnie: 34 367 215), co pozostaje kwotą znaczną, w wielu innych sportach niewyobrażalną, ale mniejszą od ubiegłorocznej o 10,53 proc. Rok 2020, w którym pandemia Covid-19 po raz pierwszy istotnie wpłynęła na przychody Roland Garros był nieco lepszy (pula nagród: 38 mln euro), lecz dopiero porównanie z rokiem 2019 pokazuje, jak znaczący był negatywny wpływ koronawirusa na świat tenisa zawodowego.


Dwa lata temu mistrzowie Rafael Nadal i Ashleigh Barty odbierali czeki na 2,3 mln euro, pokonani w finale Dominic Thiem i Marketa Vondrousova po 1,18 mln z rekordowej w Paryżu puli 42,66 mln euro. Osiem miesięcy temu, w przełożonym na jesień turnieju wygranym przez Nadala i Igę Świątek, najwyższe premie zmalały  do 1,6 mln (mistrz i mistrzyni) i 800 tys. (pokonani w finale), teraz finałowe zwycięstwa wyceniono na 1,4 mln, udział w decydującym meczu  to 750 tysięcy.


Już w 2020 roku zakończył się zatem w Paryżu (i w wielu innych turniejach ATP World Tour i WTA Tour) wieloletni stały wzrost kwot na nagrody. W ostatniej dekadzie wzrosty w Roland Garros wynosiły od 7 do 15 proc. rocznie. Koniunktura wydawała się niezmienna, uzasadniała także dość głośne żądania tenisistek i tenisistów pragnących, jako główni aktorzy zyskownych sportowych widowisk, zabierać dla siebie coraz większy kawałek z tenisowego tortu.


Obecne radykalne zmniejszenie wypłat wiąże się z widoczną także w Paryżu zasadniczą zmianą struktury premiowania. Podstawą tej zmiany jest spłaszczenie siatki płac – najlepszym odjęto najwięcej, a tym, którzy brali udział w kwalifikacjach i uczestnikom początkowych rund wielka krzywda się nie dzieje. 


Działacze Francuskiej Federacji Tenisowej (FFT) prezentując plany podziału okrojonego funduszu premii podali, że wszystko robią zgodnie z zobowiązaniem interesariuszy wielkiego tenisa, którzy dziś uważają, że trzeba pomóc sporej grupie graczy najbardziej pokrzywdzonych przez Covid-19, którzy tracą możliwość utrzymania się z tenisa.


Już w ubiegłorocznym turnieju uczestnikom kwalifikacji wypłaty podniesiono średnio aż o 27 procent w porównaniu z 2019 rokiem, co oznaczało, że pokonani w pierwszej rundzie otrzymali po 10 tys. euro (wzrost o 42 proc.), w drugiej – po 16 tys. i w trzeciej – 25,6 tys. Ten zamysł przeniesiono także na początek turnieju głównego, w którym za sam udział w pierwszym meczu wypłata brutto wyniosła w 2020 roku aż 60 tys. euro, a wygrywający pierwsze spotkanie mieli gwarantowaną premię 84 tys. euro (w 2019 roku było to odpowiednio 46 i 87 tys. euro).


W tym roku na dalsze pieniędzy wystarczyło na utrzymanie tych samych kwot w kwalifikacjach oraz w I i II rundzie turnieju głównego. Ciężar finansowy koronawirusowych problemów spadł na tych, którzy awansują do III rundy i dalej, aż do finału – wedle ogólnej zasady: im lepiej grasz, tym proporcjonalnie więcej stracisz względem lat ubiegłych, średnio rok do roku około 10 procent. Mistrzyni i mistrz Roland Garros, którym rok temu czeki zmniejszono o 34,3 procent, obecnie dostaną o kolejne 200 tys. mniej.

Jeszcze więcej stracili debliści i deblistki. W tym roku mistrzowskie pary otrzymają bowiem po 244 295 euro do podziału, odpadający w pierwszej rundzie 11 500. W 2020 roku płacono odpowiednio: 319 652 oraz 14 950 euro. W deblu tegoroczne cięcia rozłożono mniej więcej po równo: ok. 23 procent mniej w każdej fazie rywalizacji. W 2019 najlepsi dostawali po 580 tys. euro na parę, a przegrywający pierwszy mecz 11 500, czyli tyle, ile obecnie.


Dla tenisowego świata ta sytuacja nie jest powodem do radości, ale skoro przynajmniej najsłabiej zarabiającym można nieco pomóc, to dla FFT jest to powód do optymizmu. – W obecnej sytuacji jesteśmy dumni, że po raz kolejny zdecydowaliśmy się na fundusz nagród filantropijnych, pozwalający nam wspierać finansowo graczy, którzy zostali poważnie dotknięci kryzysem – podkreślił dyrektor turnieju Guy Forget.


Nie podkreślił, że okrojony budżet tegorocznego Roland Garros został uratowany przez decyzję o przesunięciu turnieju o tydzień. Oznacza to bowiem, zgodnie z rządowym programem łagodzenia restrykcji sanitarnych we Francji, możliwość wpuszczania publiczności na trybuny. W pierwszym tygodniu skromnie – do 5388 osób dziennie, w drugim już po 13146 (z ograniczeniem do 5000 widzów na korcie centralnym).


Organizatorzy nie zarobią za wstęp na wprowadzone po raz pierwszy w Paryżu sesje wieczorne, gdyż dopiero od 9 czerwca godzina policyjna zostaje przesunięta z 21.00 na 23.00, więc z dziesięciu zaplanowanych późnych sesji, z widzami odbędzie tylko jedna.


Chociaż nie jest to idealny scenariusz dla FFT (idealnym w obecnych warunkach byłoby przesunięcie turnieju o dwa tygodnie i korzystanie w pełni z poluzowania obostrzeń), to wedle pani Amelie Oudaa-Castera, pełniącej funkcję dyrektora generalnego federacji, udało się i tak uratować parę dziesiątek milionów euro. Turnieju nie przesunięto o 14 dni, gdyż ubiegłoroczna jednostronna i dość samolubna decyzja francuskich działaczy o przełożeniu Roland Garros na jesień spotkała się z bardzo negatywnym przyjęciem i „stworzyła nasz dług wobec społeczności międzynarodowej” jak grzecznie mówią dziś Francuzi, próbujący poprawić mocno nadszarpnięty wizerunek w świecie tenisa.


Roland Garros pozostaje zatem (zapewne także w epoce po koronawirusie) turniejem Wielkiego Szlema, w którym nagrody są najniższe i na mecze przychodzi najmniej publiczności. Francuski turniej nie osiąga także w porównaniu z US Open, Wimbledonem i Australian Open równie wysokich przychodów z praw do transmisji telewizyjnych.


Obniżki wypłat nie oznaczają jednak braku zainteresowania udziałem w turnieju w Paryżu – każdy Wielki Szlem to dla większości uczestników największe źródło zarobków, miejsce zdobywania sławy i przepustki do kontraktów sponsorskich, których kwoty mogą znacznie przekraczać poziom premii turniejowych.


Nawet w roku pandemii, najjaśniejsze tenisowe gwiazdy nie mają prawa narzekać. Wedle niedawnego zestawienia portalu sportico.com, w 2020 roku Naomi Osaka (dziś nr 2 na świecie w rankingu WTA) wzbogaciła się o 55,2 mln dolarów (5,2 mln z wygranych na kortach, 50 mln z umów sponsorskich) – to nowy światowy rekord wśród kobiet zarabiających na uprawianiu sportu.


Dzięki tym osiągnięciom Osaka zajęła 15. miejsce w rankingu najlepiej zarabiających sportowców świata bez podziału na płeć, ze sław tenisa wyprzedził ją jedynie Roger Federer (suma dochodów 84 mln dol.), ona zaś wyprzedziła Serenę Williams (35,5 mln), Novaka Djokovicia (33,4 mln), Kei Nishokoriego (26,6 mln) i Rafaela Nadala (26,6 mln).


Naomi i Serena grając niewiele w tenisa zarobiły w 2020 roku ponad 90 mln dolarów. Jest też spora grupa tenisistek i tenisistów, których zarobki w ubiegłym roku mieściły się przedziale od 4 do 6 mln dol. Być sławą tenisa, niezależnie od sytuacji epidemiologicznej, to oznacza wciąż duże pieniądze.

Pula nagród w tym roku wyniesie trochę ponad 34 mln euro (dokładnie: 34 367 215), co pozostaje kwotą znaczną, w wielu innych sportach niewyobrażalną, ale mniejszą od ubiegłorocznej o 10,53 proc. Rok 2020, w którym pandemia Covid-19 po raz pierwszy istotnie wpłynęła na przychody Roland Garros był nieco lepszy (pula nagród: 38 mln euro), lecz dopiero porównanie z rokiem 2019 pokazuje, jak znaczący był negatywny wpływ koronawirusa na świat tenisa zawodowego.


Dwa lata temu mistrzowie Rafael Nadal i Ashleigh Barty odbierali czeki na 2,3 mln euro, pokonani w finale Dominic Thiem i Marketa Vondrousova po 1,18 mln z rekordowej w Paryżu puli 42,66 mln euro. Osiem miesięcy temu, w przełożonym na jesień turnieju wygranym przez Nadala i Igę Świątek, najwyższe premie zmalały  do 1,6 mln (mistrz i mistrzyni) i 800 tys. (pokonani w finale), teraz finałowe zwycięstwa wyceniono na 1,4 mln, udział w decydującym meczu  to 750 tysięcy.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Hubert Hurkacz w imponującym stylu zaczął turniej w Madrycie
Tenis
WTA Madryt. Magda Linette przegrała z Aryną Sabalenką po dwugodzinnej bitwie
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie