Linette obroniła trzy meczbole (Halep prowadziła już 5:3) i przy aplauzie publiczności wygrała drugiego seta. Trzeci też był zacięty do końca, Linette nie złożyła broni, choć rywalka szybko objęła prowadzenie 3:0, dwukrotnie przełamując jej serwis.

Tenisistce z Poznania (od dawna ma swoje bazy w Chorwacji i w Chinach) można tylko współczuć. Długo wszyscy mówili głównie o Agnieszce Radwańskiej, teraz o Idze Świątek, a ona od lat inwestuje w siebie, jest w czołowej setce rankingu WTA i meczami takimi jak ten z Halep udowadnia, że stać ją na dużo i należy jej się więcej uwagi i uznania.

„Nie mam do siebie wielkich pretensji za tę porażkę, może poza początkiem pierwszego seta, choć już kolejny raz przegrywam, gdy gram dobrze. Czuję, że jestem coraz bliżej najlepszych, będę dalej pracować, by kiedyś wygrywać takie mecze jak ten z Halep. Wierzę, że mi się to uda. Pod koniec bardzo przeszkadzało mi, że było już tak ciemno, nigdy w takich warunkach nie grałam, Simona potrafiła to wykorzystać. Wsparcie publiczności było wzruszające, nie spotykam się z tym często, to jest jakieś pocieszenie po porażce, ale oczywiście najważniejsze to wygrywać” - mówiła Linette po meczu.

W piątek na kortach w Paryżu nie wystąpi żaden Polak, a to oznacza, że sobota będzie nasza - zagrają Iga Świątek z Portorykanką Moniką Puig oraz debliści Alicja Rosolska i Łukasz Kubot.

Atrakcją piątku będą mecze Rafaela Nadala (z Belgiem Davidem Goffinem) i Rogera Federera (z Norwegiem Casperem Ruudem).