Zrealizowany przez Emilie Valentin francuski dokument (2018) przypomina najistotniejsze rzeźbiarki w historii sztuki – rzecz jasna – według subiektywnego wyboru. Wybór padł na artystki, których potrzeba samorealizacji zderzała się z tradycyjnymi patriarchalnymi postawami mężczyzn. Autorzy filmu przypominają, że bardzo długo rzeźba postrzegana była jako męski fach, jako że oprócz talentów artystycznych wymaga też siły.
Przywołany został mit o Pigmalionie i jego doskonałym dziele wykonanym z kości słoniowej czyli pięknej Galatei, która ożyła, by spełnić jego miłosne pragnienia. Za sprawą tego mitu rozdane zostały role obowiązujące przez stulecia – jak twierdzą w filmie historycy sztuki.
Aż do XVIII wieku niewiele wiadomo o artystkach rzeźbiarkach.
W 1550 roku na sporządzonej przez Giorgio Vasariego liście 200 artystów figurowała tylko jedna rzeźbiarka – Properzia De’Rossi, córka wpływowego bolońskiego notabla. Współczesnych zadziwiała miniaturowymi arcydziełami wykonanymi w pestkach brzoskwini albo wiśni. Właśnie w jednej pestce wiśni wyrzeźbiła ponad 100 twarzy postaci towarzyszących męce Chrystusa.
Dopiero po kolejnych stu latach pojawiła się w Hiszpanii Luisa Roldan, córka znanego rzeźbiarza Pedra Roldana. Miała 19 lat, gdy jako najbardziej utalentowana spośród rodzeństwa - objęła rodzinną pracownię. Jej religijne dzieła charakteryzowały się harmonią kolorów i kształtów postaci. Była pierwszą rzeźbiarką na królewskim dworze, ale kiedy jej nie starczyło już fizycznej siły - wylądowała na ulicy i popadła w zapomnienie.