Agnieszka Holland zapytana w TOK FM, czy w związku z tym, że wiele osób było zaskoczonych wynikiem ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego nie rozważa nakręcenia serialu o polskiej polityce powiedziała, że „nikt nie chce dać na to kasy”. Dodała, że miała kilka pomysłów na tego typu serial, ale stacja, która była nim zainteresowana w ostatniej chwili wycofała się z Polski. - Ani Netflix, ani Canal Plus, ani HBO nie chcą polityki. Dlaczego? Bo wiedzą, że mogą stracić na tym widownię. Jeżeli coś będzie wyrażało moje widzenie świata, to wyborcy PiS tego nie będą tego oglądać. I odwrotnie, jeśli Grzegorz Braun będzie kręcił taki temat, to też będą widzowie, którzy od razu będą na "nie". Polityka stała się tematem kontrowersyjnym i komercyjnie niebezpiecznym – powiedziała Agnieszka Holland. - To, że nie opowiadamy rzeczywistości w sposób pogłębiony, sprawia, że ona się po prostu spłaszcza. Nasz rynek jest bardzo prowincjonalny, nawet wielkie korporacje traktują go nie tożsamościowo, tylko biznesowo. Dają pieniądze, ale nie opowiedzą za nas naszej historii - dodała. 

Czytaj także: Agnieszka Holland na Berlinale: Wolność jest trudna

 

Holland wcześniej pracowała już przy serialach poświęconych polityce. Reżyserowała między innymi polską „Ekipę” oraz dwa odcinki popularnego serialu Netfliksa "House of Cards".  

Jak zaznaczyła reżyserka, jej zdaniem podobnemu spłaszczeniu ulega również pamięć o PRL-u. - Pamięć wypłukuje się z jej złożoności. Myśmy wtedy operowali mniej dosłownym językiem. Ludzie czytali między wierszami czy wyciętymi scenami. Inteligencja odbiorcza była wtedy dużo wyższa niż teraz, bo ludzie żądają uproszczeń i odbierają wszystko literalnie. A między uproszczeniem a kłamstwem nie ma większej różnicy. Trzeba doświadczyć złożoności problemu, żeby go w pełni zrozumieć – powiedziała Holland.