Sceny walczą uzbrojone w kamery

Artyści podtrzymywali nas na duchu, a kiedy mogli, mówili o gorących problemach krytycznie, lecz z empatią.

Aktualizacja: 21.12.2020 21:15 Publikacja: 21.12.2020 18:43

Kreacja Danuty Stenki. Charlotta w „Sonacie jesiennej” wg Ingmara Bergmana w reżyserii Grzegorza Wiś

Kreacja Danuty Stenki. Charlotta w „Sonacie jesiennej” wg Ingmara Bergmana w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Narodowym

Foto: materiały prasowe

Na temat teatru znów było najgłośniej – co trzeba stwierdzić z żalem, bo to niesprawiedliwe – na marginesie medialnej wrzawy, gdy do inicjatywy środowiska sceny, stworzonej wraz z Instytutem Teatralnym, dołączono firmy koncertowe, w tym celebrytów. Chodzi o Fundusz Wsparcia Kultury.

Cały program z rekompensatami za utracone wpływy warty 400 mln na szczęście się nie wywrócił. Dotacje dotarły do teatrów spóźnione, ale przed choinką. Najbardziej na tak zwanej weryfikacji ucierpiały dwa teatry Krystyny Jandy. Straciły 450 tys. zł (25 proc.) i do czasu, gdy pełna lista rekompensat oraz kryteria cięć nie będą upublicznione i skomentowane, program będzie odbierany z politycznym podtekstem. Szkoda, bo środowisko teatralne nie ograniczyło się do wyciągania ręki po pieniądze, ale działało z porozumieniu z Ministerstwem Kultury, podczas gdy wcześniej dialog, delikatnie mówiąc, wyglądał różnie albo go nie było.

Ekonomia kultury

Przy okazji Funduszu Wsparcia Kultury wyszły na jaw dane, które powinny rozpocząć rozmowę o nowych parametrach ekonomicznych życia teatralnego. Sceny publiczne starają się zbilansować koszty czynszu, płac i produkcji z kosztami grania spektakli, co ogranicza liczbę przedstawień i frekwencję. Dopłata do jednego biletu musi być wysoka. Tymczasem sceny prywatne, fundacje i organizacje pozarządowe, by wyjść na swoje przy niższych dotacjach (sponsorzy, programy samorządowe lub ministerialne), chcą i muszą grać tak często, jak tylko się da. Właśnie dlatego fundacja Krystyny Jandy miała w 2019 r. wpływy blisko 20 mln zł.

Oczywiście wiele prywatnych scen proponuje repertuar wyłącznie komercyjny. Tak być nie musi. Warto więc rozważyć przesuwanie środków publicznych na produkcję spektakli realizujących tak zwaną misję, bez względu na to, w jakim sektorze powstają. Warto dodać, że wspomniana już fundacja Krystyny Jandy jest również pracodawcą dla ponad 60 osób i 400 współpracowników.

Teatry niepubliczne poczuły zresztą swoją siłę oraz znaczenie i po raz pierwszy zjednoczyły się, by walczyć o swoje prawa i interesy pod szyldem Unii Teatrów Niezależnych.

Teatry od początku pandemii były aktywne, oferując w streamingu najlepsze przedstawienia, co wiosną, w czasie, gdy Polacy byli przerażeni i pozamykani w domach, pozwalało przetrwać najtrudniejszy czas. Teatry sprawdzały też wtedy swoją wartość, ponieważ najlepsze spektakle, mające w normalnych warunkach kilkuset widzów, mogły liczyć na oglądalność 20-krotnie wyższą.

A kiedy pojawiły się szanse na granie w reżimie 25 i 50 proc. miejsc widowni, sceny publiczne wprowadzały do repertuaru premiery. Odbywały się festiwale z publicznością (Kaliskie Spotkania Teatralne). Gdy zaś rząd zdecydował o lockdownie, gdański Festiwal Szekspirowski, Warszawskie Spotkania Teatralne i Boska Komedia w Krakowie błyskawicznie przeniosły się do sieci. Przygotowując instrumenty do streamingu, nie zmarnowano czasu. Liderem jest Kraków, który stworzył platformę Play Kraków, na której można było za darmo oglądać m.in. prapremiery Boskiej Komedii o łącznej frekwencji około 30 tys. widzów. W innych miastach platformy są w przygotowaniu. Szkoda. Koszty są mnożone i ponoszą je instytucje.

Nie dało się powetować milionowych strat, jakie polskie sceny zaliczane do światowej czołówki poniosły w związku z odwołaniem najważniejszych festiwali. Nie pojechał do Awinionu TR Warszawa z „Cząstkami kobiety" Kornela Mundruczo, stołeczny Powszechny nie odwiedził Neapolu z „Capri" Krystiana Lupy. Nie wyjechała za granicę zakontraktowana tam „Odyseja" Krzysztofa Warlikowskiego z Nowego w Warszawie.

Kreacje i wisienka

W cieniu pandemii pojawiły się inne problemy. Publikacje „Gazety Wyborczej" ujawniły zarzuty o mobbing i molestowanie wobec twórcy Gardzienic Włodzimierza Staniewskiego. Sprawa jest w prokuraturze, zaczęła się środowiskowa dyskusja. Skandaliczny przebieg miało odwołanie z funkcji dyrektora Teatru im. Jaracza w Łodzi wieloletniego szefa Waldemara Zawodzińskiego po tym, jak rozpoczął tam próby Jan Klata. Zdominowany przez PiS samorząd postawił Zawodzińskiemu zarzuty przekroczenia budżetu. Ale tylko w mediach, bo nie zostały sformalizowane. Z kolei minister Piotr Gliński zdymisjonował z funkcji dyrektora Starego Teatru Marka Mikosa, którego wcześniej desygnował, i to dobra decyzja. Kierownictwo objął Waldemar Raźniak. Ciąży na nim duża odpowiedzialność. Nową szefową Teatru Telewizji TVP została Kalina Zalewska i już widać poprawę.

Pełna ocena artystyczna roku jest niemożliwa, ponieważ nie wszyscy artyści mieli szansę skończyć wielokrotnie przerywane próby. Trzeba jednak odnotować rosnące znaczenie Teatru im. Fredry w Gnieźnie, gdzie Marcin Liber przygotował „Krótką rozmowę ze Śmiercią". We wrocławskim Capitolu wyjątkowy musical „Gracjan Pan" stworzył Cezary Tomaszewki – o youtuberze Gracjanie Roztockim i o tym, jak trudno uszanować odmienność. Również w Capitolu Marcin Czarnik fenomenalnie śpiewał Bowiego w „Lazarusie" Jana Klaty.

Taka kreacja, jaką stworzyła Danuta Stenka w Narodowym w „Sonacie jesiennej" Grzegorza Wiśniewskiego, zdarza się raz na wiele lat. To głos w feministycznej debacie o poranionych kobietach. Niebanalny, bo wskazuje, że walcząc o siebie, mogą też bezwiednie mnożyć listę ofiar.

Również w Narodowym, po siedmiu latach przerwy, powróciła triumfalnie na scenę Małgorzata Kożuchowska w “Matce Joannie od Aniołów” wg Jarosława Iwaszkiewicza w reżyserii Wojciecha Farugi. To spektakl m. in. o związkach mistycznej religijności z wypartą seksualnością, o silnej kobiecie mającej dość przeciętności, zdecydowanej na wszystko, dla której egzorcysta rezygnuje ze świętości.

Znakomity, kostiumowy, ale i pastiszowy, spektakl „Nad Niemnem" wg Orzeszkowej o zgodzie narodowej przygotował w Lublinie duet Jędrzej Piaskowski – Hubert Sulima. Celnym komentarzem do niego jest kreacja, na biograficznych motywach, Jacka Poniedziałka w „Powrocie do Reims" Katarzyny Kalwat (Łaźnia Nowej/Nowy Teatr). Grając jednego z tych, którzy wytrzymali homofobiczny hejt „ludu", obnażył jednocześnie hipokryzję salonowej lewicy, która przechwytuje przesłanie skrzywdzonych i poniżonych, przerabiając je na poprawną politycznie papkę. Takie spektakle dowodzą, że teatr, walcząc z tabu innych środowisk, także siebie potrafi poddać krytyce.

W pełnym goryczy roku zdarzyła się też wisienka na torcie. Tę rolę odegrała prestiżowa niemiecka nagroda Fausta dla Eweliny Marciniak za „Króla" w Thalia Theater.

Na temat teatru znów było najgłośniej – co trzeba stwierdzić z żalem, bo to niesprawiedliwe – na marginesie medialnej wrzawy, gdy do inicjatywy środowiska sceny, stworzonej wraz z Instytutem Teatralnym, dołączono firmy koncertowe, w tym celebrytów. Chodzi o Fundusz Wsparcia Kultury.

Cały program z rekompensatami za utracone wpływy warty 400 mln na szczęście się nie wywrócił. Dotacje dotarły do teatrów spóźnione, ale przed choinką. Najbardziej na tak zwanej weryfikacji ucierpiały dwa teatry Krystyny Jandy. Straciły 450 tys. zł (25 proc.) i do czasu, gdy pełna lista rekompensat oraz kryteria cięć nie będą upublicznione i skomentowane, program będzie odbierany z politycznym podtekstem. Szkoda, bo środowisko teatralne nie ograniczyło się do wyciągania ręki po pieniądze, ale działało z porozumieniu z Ministerstwem Kultury, podczas gdy wcześniej dialog, delikatnie mówiąc, wyglądał różnie albo go nie było.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Teatr
Kamienica świętuje 15. urodziny!
Teatr
„Wyprawy pana Broučka”: Czech, który wypił za dużo piwa
Teatr
Nie żyje Alicja Pawlicka. Aktorka miała 90 lat
Teatr
Łódź teatralną stolicą Polski. Wkrótce Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych
Teatr
Premiera „Schronu przeciwczasowego”. Teatr nie jest telenowelą