Brexit w rękach Hiszpanów

Pierwszy raz od 48 lat premier odwiedził Gibraltar. Na Półwyspie Iberyjskim szuka ratunku.

Aktualizacja: 17.06.2016 14:27 Publikacja: 16.06.2016 18:56

Brexit w rękach Hiszpanów

Foto: AFP

Mieszkańcy zamorskiego terytorium wątpliwości, jak głosować w referendum 23 czerwca, nie mają.

– Przeprowadziliśmy sondaż tuż przed przyjazdem Davida Camerona: przeszło 90 proc. mieszkańców naszego terytorium chce pozostania Wielkiej Brytanii w Unii – mówi „Rz" Brian Reyes, redaktor naczelny lokalnego dziennika „Gibraltar Chronicle".

Kliknij w grafikę, by ją powiększyć:

Dzięki rozbudowanej strefie wolnocłowej i wielu bankom Gibraltar to zamożny, 30-tys. ośrodek, w którym właściwie nie ma bezrobocia.

Kliknij w grafikę, by ją powiększyć:

– Ale w razie Brexitu Hiszpania przywróci kontrole na granicach, utworzą się ogromne kolejki, padnie biznes turystyczny i wolnocłowy, a nasze banki stracą dostęp do jednolitego rynku – mówi Reyes. Na razie każdego dnia granicę przekracza około 10 tys. osób, z czego 7 tys. to Hiszpanie pracujący w brytyjskich terytorium.

Gibraltar od lat stanowi kość niezgody między Londynem i Madrytem. W maju, kiedy odwiedził go szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond, Hiszpanie nie tylko uznali, że jest to „agresywna wizyta" w „kolonii", ale także odmówili ministrowi prawa do przelotu przez hiszpański obszar powietrzny (musiał przelecieć nad Portugalią). Wizyta Camerona, o której Brytyjczycy ostrzegli hiszpańskiego ambasadora w Londynie dopiero w środę, także została przyjęta niechętnie przez p.o. premiera Mariano Rajoya.

Ale w razie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii konflikt o terytorium mające zaledwie 6 km kw. powierzchni może się znacznie zaostrzyć. Szef hiszpańskiej dyplomacji José Manuel Garcia-Margallo ostrzegł już, że w takim przypadku utrzymanie dostępu Gibraltaru do jednolitego rynku byłoby możliwe tylko w ramach „wspólnej suwerenności" Hiszpanii i Zjednoczonego Królestwa nad spornym terytorium.

– Nigdy nie będziemy Hiszpanami – odpowiada na to twardo Reyes, choć w tle słychać, jak jego redakcyjni koledzy mówią między sobą po hiszpańsku, nie angielsku.

Czy jednak ta determinacja mieszkańców Gibraltaru nie osłabnie pod wpływem pogarszającej się sytuacji gospodarczej? Cameron już kilka lat temu zapowiedział, że podjęcie z Hiszpanią negocjacji o zmianie statusu terytorium jest możliwe, ale tylko jeśli zgodzą się na to sami Gibraltarczycy.

Druga ojczyzna Wyspiarzy

Premier przyleciał jednak na Gibraltar nie tylko po to, aby przypomnieć, że w wyniku Brexitu Zjednoczone Królestwo może stracić strategiczne terytorium, które kontroluje od 203 lat. Jeszcze większa groźba zawisła nad około 700 tys. Brytyjczyków, którzy kupili domy na Balearach, przy Costa del Sol, Murcii czy w regionie Valencii, aby tu spędzić jesień życia. To aż 1/3 wszystkich poddanych Elżbiety II, którzy zdecydowali się żyć w innym kraju Unii.

– W razie wyjścia Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty Brytyjczycy stracą prawo do swobodnego podróżowania, pracy, prowadzenia biznesu – ostrzegł już Mariano Rajoy.

Szczególnie bolesna dla brytyjskich emerytów byłaby utrata możliwości darmowego leczenia w hiszpańskich szpitalach na mocy europejskiego systemu koordynacji ubezpieczeń społecznych. Dziś to właśnie Hiszpania ponosi blisko połowę całości kosztów leczenia Brytyjczyków przebywających w innym niż swój kraju Unii.

„Nie wiemy, co się z nami stanie, panuje niepewność. Może powinniśmy myśleć o zmianie obywatelstwa na hiszpańskie" – napisał kilka dni temu do redakcji „El Pais" brytyjski emeryt o imieniu William.

Czarny scenariusz Rajoya potwierdza minister ds. europejskich Wielkiej Brytanii David Lidington.

– Wraz z decyzją o Brexicie Wielka Brytania będzie miała, na podstawie art. 50 traktatu o UE, dwa lata na wynegocjowanie wyjścia ze Wspólnoty. Od 2018 r. Brytyjczycy stracą więc wszystko, do czego w Europie przywykli, zaczynając od prawa do życia w Hiszpanii czy we Francji – mówi.

Londyński „Times" szacuje, że każdego dnia średnio 100 Brytyjczyków decyduje się zamieszkać na stałe w słonecznej Hiszpanii. Co więcej, aż 15 proc. poddanych Elżbiety II wskazuje właśnie na Hiszpanię jako „alternatywną ojczyznę", gdyby nie miała nią być Wielka Brytania (12 proc. mówi o Włoszech, a 10 proc. – o Francji). Każdego roku na wakacje do Hiszpanii leci aż 15 mln Brytyjczyków.

Rajoy już wielokrotnie powtarzał, że opowiada się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii. Jego twarda postawa wobec brytyjskich ekspatów na wypadek Brexitu może więc być częścią strategii uzgodnionej z Cameronem.

Hiszpanie emigrują na Wyspy

Ale Madryt ma też własny interes, aby grać tą kartą. W Wielkiej Brytanii żyje już około 200 tys. Hiszpanów, od dwóch–trzech lat imigracja z południa Europy na Wyspy znacznie przewyższa liczbę przyjezdnych z Europy Środkowej, w tym z Polski (w 2015 r. była wręcz dwukrotnie większa). Rajoy liczy więc, że presja na brytyjskich emerytów pomoże mu wywalczyć utrzymanie prawa do pracy dla własnych obywateli nad Tamizą. W razie Brexitu to już nie będzie jednak zależało od Camerona – najpewniej musiałby natychmiast podać się do dymisji. A jego potencjalny następca, lider kampanii na rzecz wyjścia kraju z Unii Boris Johnson, zapowiada, że „natychmiast" będzie dążył do odzyskania przez Londyn kontroli nad granicami i wstrzymania imigracji. Co to w praktyce oznacza, na razie nie wiadomo.

Mieszkańcy zamorskiego terytorium wątpliwości, jak głosować w referendum 23 czerwca, nie mają.

– Przeprowadziliśmy sondaż tuż przed przyjazdem Davida Camerona: przeszło 90 proc. mieszkańców naszego terytorium chce pozostania Wielkiej Brytanii w Unii – mówi „Rz" Brian Reyes, redaktor naczelny lokalnego dziennika „Gibraltar Chronicle".

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786