Indie i Pakistan znalazły się niemal na krawędzi wojny, gdy w nocy z poniedziałku na wtorek siły lotnicze Indii zaatakowały znajdujący się na terenie Pakistanu obóz szkoleniowy islamistycznego ugrupowania Armia Mahometa (JeM). Był to pierwszy taki atak od 1971 roku.

Był to rewanż za dokonany przez JeM 14 lutego samobójczy atak na indyjskie paramilitarne siły policyjne. Do ataku, w którym zginęło 46 żołnierzy, doszło w Kaszmirze, który według JeM powinien być przyłączony do Pakistanu.

Indie uważają, że władze Pakistanu sprzyjają członkom JeM, która uważana jest za organizację terrorystyczną.

Sytuacja między obydwoma krajami zaogniła się dodatkowo, gdy w ręce Pakistańczyków wpadł pilot zestrzelonego indyjskiego myśliwca F-16. Wczoraj Indie zażądały natychmiastowego wydania żołnierza.

Dziś premier Pakistanu Imran Khan oświadczył, że jego kraj gotów jest wydać pilota, jeśli pomoże to załagodzić kryzys między obydwoma państwami.