Teraz kobiety na roli będą pracowały 36 godzin tygodniowo, ale będą otrzymywały zapłatę jak za 40-godzinny tydzień pracy.
– W wielu wioskach do dziś noszą wodę wiadrami ze studni i rozpalają w piecu, bo nie ma innego ogrzewania. Wszystko to robią kobiety – mówi wiceprzewodnicząca związku zawodowego pracowników rolnych Galina Jurowa.
Korzystając z chaosu prawnego, w marcu Ministerstwo Pracy postanowiło ostatecznie zalegalizować dłuższy tydzień pracy dla kobiet na wsi. W 1990 roku jeszcze radziecka Rada Najwyższa (rodzaj parlamentu) postanowiła, że panie będą pracowały krócej. Ale imperium rozpadło się tak szybko, że zmiany nie zdążono wpisać do kodeksu pracy, w którym pozostało 40 godzin dla wszystkich. Przeciw dłuższej pracy kobiet na roli zaprotestowali obecnie parlamentarzyści i w końcu postawili na swoim.
– Wieś starzeje się i feminizuje. Kobiety żyją dłużej, gdyż mężczyźni szybciej umierają z powodu pijaństwa – mówił „Rzeczpospolitej" Aleksander Nikulin, ekspert z prezydenckiej Rosyjskiej Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej. Obecnie na 37,6 mln mieszkańców wsi 20,3 mln to kobiety. Ale tylko 12,9 miliona z nich jest oficjalnie zatrudnionych – głównie w ogromnych agroholdingach posiadających powyżej pół miliona hektarów ziemi każdy i dominujących w południowej części kraju oraz w tzw. pasie czarnoziemu.
Poza wielką własnością ziemską na rosyjskiej wsi istnieje jeszcze 32 mln małych gospodarstw mających po około pół hektara ziemi. Tam również główną siłą roboczą są kobiety. – W wioskach mamy jawny deficyt mężczyzn – potwierdza ekspert Ksenia Pilner. Ona też jest zdania, że to z powodu alkoholizmu.