"Die Welt": Komiks ostrzega Polaków przed niewolniczą pracą za granicą

Dziennik „Die Welt” informuje o wydanej przez polskie MSW broszurze ostrzegającej robotników sezonowych i młode kobiety przed pracą za granicą.

Aktualizacja: 17.07.2015 16:15 Publikacja: 17.07.2015 15:41

"Die Welt": Komiks ostrzega Polaków przed niewolniczą pracą za granicą

Foto: 123RF

Nie bez powodu „Die Welt" podejmuje ten temat zarówno na stronie internetowej, jak i w wydaniu drukowanym. „W okresie wakacji tysiące Polaków szuka pracy na Zachodzie", czytamy w artykule pt. „Jak niewolnicy w starożytnym Rzymie".„Pracują na norweskich farmach łososi, w holenderskich szklarniach, na niemieckich plantacjach truskawek, aby sobie dorobić".

Gazeta przytacza historię 19-letniej Anny, która do Berlina przyjechała z niewielkiego polskiego miasteczka „w nadziei na znalezienie dobrze płatnej pracy". Wszystko potoczyło się jednak inaczej. Anna wbrew swojej woli pracowała w domu publicznym, musiała „obsłużyć nawet dziesięciu klientów dziennie", „była strzeżona na okrągło" i „prawie nie mówiła po niemiecku". „Dlatego ucieczka wydawała jej się niemożliwa", pisze „Die Welt".

Zagrożeni pracownicy sezonowi

Los Anny to nie wyjątek – podkreśla niemiecka gazeta. „Polska policja odnotowała w latach 2011-2014 około 750 przypadków handlu żywym towarem", podaje dziennik, informując, że eksperci zakładają, iż liczba takich przypadków jest w rzeczywistości wielokrotnie wyższa. Mechanizm współczesnego niewolnictwa jest zawsze ten sam: „Kobiety są szantażowane, szykanowane przemocą, zmuszane do prostytucji, kradzieży i ciężkiej pracy", wyjaśnia dziennik. Najbardziej zagrożeni są pracownicy sezonowi.

Sprawcami są z reguły Polacy

Takim losom jak Anny chce teraz zaradzić polskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Komiks „Nie jesteś na sprzedaż" informuje, jak odróżnić poważne oferty od ryzykownych i jakie środki ostrożności warto podjąć przed wyjazdem. Sceptycznie radzi podchodzić do ofert, które, nie wspominają o znajomości języków obcych i kwalifikacjach. Radzi też przechowywać zeskanowane zdjęcie i paszport w swojej poczcie elektronicznej.

„Die Welt" uprzedza, że „sprawcami są często sami Polacy". Tak było także w przypadku Anny. Rzekomy przyjaciel obiecał jej w Berlinie pracę, mieszkać mogła u niego. Po kilku dniach nie miała jeszcze obiecanej pracy, a gospodarz zażądał opłaty czynszu. Anna miała zarobić pieniądze przez prostytucję.

„Jak niewolnicy w starożytnym Rzymie"

„Die Welt" zaznacza jednak, że ofiarami padają również mężczyźni. Dziennik przypomina historię 119 Polaków, uwolnionych kilka lat temu przez włoską policję. Jak uznał później włoski sąd, Polacy byli „traktowani jak niewolnicy w starożytnym Rzymie". Byli przemocą zmuszani do pracy na polach, nocowali w zapuszczonych domach. „Ten, kto odmawiał pracy, był bity i kopany". I w tym przypadku „sprawcy byli w większości Polakami", a mechanizm działania jest zwykle ten sam: pośrednicy zaczepiają potencjalne ofiary przed urzędami pracy, oferując im dobrze płatne zajęcie, na miejscu są potem zmuszani do oddania dokumentów i podpisania umowy w języku, którego nie rozumieją. „Od rana do wieczora muszą bez przerwy pracować na polu (...). Dostają tylko jeden posiłek dziennie, po pracy", opisuje dziennik.

Dodaje, że broszura informacyjna w postaci komiksu to nie jedyny środek walki polskich urzędów z niewolniczą pracą na Zachodzie. Urzędy pracy pokazują także prewencyjnie filmy obrazujące metody przestępczych pośredników.

 

Nie bez powodu „Die Welt" podejmuje ten temat zarówno na stronie internetowej, jak i w wydaniu drukowanym. „W okresie wakacji tysiące Polaków szuka pracy na Zachodzie", czytamy w artykule pt. „Jak niewolnicy w starożytnym Rzymie".„Pracują na norweskich farmach łososi, w holenderskich szklarniach, na niemieckich plantacjach truskawek, aby sobie dorobić".

Gazeta przytacza historię 19-letniej Anny, która do Berlina przyjechała z niewielkiego polskiego miasteczka „w nadziei na znalezienie dobrze płatnej pracy". Wszystko potoczyło się jednak inaczej. Anna wbrew swojej woli pracowała w domu publicznym, musiała „obsłużyć nawet dziesięciu klientów dziennie", „była strzeżona na okrągło" i „prawie nie mówiła po niemiecku". „Dlatego ucieczka wydawała jej się niemożliwa", pisze „Die Welt".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Społeczeństwo
Zmiana czasu 2024: Kiedy przestawić zegarek na czas letni?
Społeczeństwo
Polacy nie chcą być rozbrojeni. Boom na pozwolenia na broń
Społeczeństwo
Wybory samorządowe 2024: Wszystko, co trzeba o nich wiedzieć
Społeczeństwo
Ulotka wyborcza postawiła na nogi służby w Szczucinie. Co w niej było?
Społeczeństwo
Budowlańcy zgubili urządzenie promieniotwórcze. Jest nagroda dla znalazcy