Nie tylko osoby starsze oddawane są w okresie świąteczno-noworocznym do szpitali przez rodziny, które chcą mieć więcej czasu dla siebie. Podobny los spotyka także dzieci przebywające w placówkach psychiatrycznych. Choć w ich przypadku zazwyczaj rodzina odmawia zabrania małych pacjentów na Boże Narodzenie czy Nowy Rok, a nie przywozi nagle do szpitala.
– Jeśli tylko stan zdrowia na to pozwala, wypisujemy dzieci na święta, bo przepustki też mają znaczenie terapeutyczne. Problem w tym, że nie wszyscy rodzice chcą je zabierać do domu – mówi Michał Stelmański, prezes Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrycznego. W placówce tej przebywają nie tylko dzieci psychicznie chore, ale też te z zaburzeniami rozwojowymi, takimi jak autyzm czy zespół Aspergera. – Nasze statystyki pokazują, że w tym roku na święta została rekordowa liczba dzieci. Było ich niemal tyle, co na przykład dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem – tłumaczy Stelmański. Dodaje, że na szczęście żadne dziecko nie zostało przywiezione w Wigilię.
Z prowadzonej przez wojewodę mazowieckiego stronie internetowej pokazującej liczbę wolnych miejsc w szpitalach wynika, że w Nowy Rok w psychiatrycznych oddziałach dziecięcych w całym województwie było zaledwie sześć wolnych miejsc, a na młodzieżowych – osiem. Z kolei w dziecięcych oddziałach leczenia nerwic było pięć wolnych łóżek. Sytuacja jest jednak o tyle lepsza, że dla porównania w listopadzie pacjentów było tak wielu, iż bywało, że w ostrych przypadkach dzieci dostawały nie łóżko, ale leżącą na podłodze karimatę.
Dlaczego rodzice nie chcą zabrać dzieci do domu w tym szczególnym okresie? – Jedni twierdzą, że boją się, że sobie nie poradzą z opieką nad nimi, albo że zakłócą spokój rodzeństwu czy popsują wszystkim święta. Ale była też matka, która powiedziała wprost, że wyjeżdża z rodziną na narty do Austrii i nie może zabrać ze sobą psychicznie chorego dziecka – opowiada psycholog pracująca z dziećmi w innej podwarszawskiej placówce.
Bywa też tak, że dzieci są zabierane ze szpitali do domów, ale na bardzo krótko. – Już drugiego dnia świąt przed południem pacjenci do nas wracają. Jeden z ojców tłumaczył, że po południu mają gości i nie byłoby komu zawieźć dziecka do szpitala ani tego dnia, ani też następnego, z uwagi na kaca. Dlatego ruszył z dzieckiem w święta o szóstej rano, skracając mu przepustkę o dobę – opowiada psycholog.