Francja: Burza wokół książki „Mężczyźni, nienawidzę ich” i wyczerpany nakład

Doradca francuskiego ministerstwa ds. równości płci wypowiedział się krytycznie o książce „Mężczyźni, nienawidzę ich” („Moi les hommes, je les déteste”), nazwał ją „odą do mizoandrii” i... spowodował wyczerpanie się jej nakładu - nie tylko pierwotnego, ale i dwóch dodruków - w zaledwie kilka tygodni.

Aktualizacja: 11.09.2020 06:12 Publikacja: 10.09.2020 21:37

Francja: Burza wokół książki „Mężczyźni, nienawidzę ich” i wyczerpany nakład

Foto: fot. monstrograph/ mat.pras.

Ralph Zurmély, doradca ministerstwa ds. równości płci, powiedział, że książka 25-letniej feministki Pauline Harmange z Lille powinna zostać zakazana ze względu na „podżeganie do nienawiści” ze względu na płeć. W e-mailu, do którego dotarł francuski portal śledczy Mediapart, Zurmély zwrócił wydawcom uwagę, że „podżeganie do nienawiści ze względu na płeć jest przestępstwem” i zagroził, że pozwie ich do sądu, jeśli nie wycofają ze sprzedaży książki, którą nazwał „odą do mizoandrii”, czyli nienawiści lub silnego uprzedzenia w stosunku do mężczyzn.

Angielski „The Guardian”, którego dziennikarze czytali książkę, donoszą, że stawia ona pytanie, czy kobiety mają dobry powód, by nienawidzić mężczyzn. Autorka zauważa, że gniew wobec mężczyzn może być w rzeczywistości „radosną i wyzwalającą drogą”. Monstrograph, małe francuskie wydawnictwo, które wydrukowało książkę, nazwało ją „feministyczną i obrazoburczą” oraz „broniącą mizoandrii jako drogi do zrobienia miejsca dla siostrzeństwa”. Same wydawnictwo przedstawia się jako „mikro-wydawca dziwacznych małych książek dla miłych potworów” („Petits livres bizarres pour monstres gentils”), co jest grą słowną z jej nazwy.

Dzieło Pauline Harmange liczy mniej niż 100 stron, kosztowało w przedsprzedaży 12 euro i miało być wydane w liczbie 400 egzemplarzy. Ale po opublikowaniu słów Ralpha Zurmélyego łącznie wyprzedano już 2,5 tys. egzemplarzy, po dwóch dodrukach. Wszystko w zaledwie dwa tygodnie, bo premiera miała miejsce w końcówce sierpnia. Zainteresowanie przekroczyło możliwości Monstrograph. Wydawca poinformował, że książka zostanie wznowiona przez nowe, większe wydawnictwo.

Ministerstwo ds. równości płci odcięło się od słów Zurmélyego i wyjaśniło, że zapowiedź wniesienia oskarżenia przez doradcę resortu była jego osobistą inicjatywą, podjętą niezależnie.

Portal Mediapart cytuje tymczasem redaktorów książki, którzy nazywają twierdzenia doradcy ministerstwa „śmiesznymi”. - Ta książka wcale nie jest podżeganiem do nienawiści - powiedziała Coline Pierré, jedna z dwóch współzałożycielek wydawnictwa. - Tytuł jest prowokujący, ale treść wyważona - tłumaczyła, podkreślając, że książka nie zawiera wezwań do przemocy.

Sama Harmange zarzeka się, że nie ma w jej dziele żadnego podżegania do nienawiści. Jej zdaniem jeśli Zurmély martwi się o promowanie mizoandrii, to „powinien znaleźć inne sposoby radzenia sobie z tym problemem”.

Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem
Społeczeństwo
Demonstracje przeciw Izraelowi w USA. Protestują uniwersytety