Zablokowana jest większość głównych arterii Hongkongu oraz trasy miejscowej kolejki, powodując chaos komunikacyjny.

W kilku miejscach manifestanci oblegli policyjne komisariaty, w innych budowano barykady. W jednej z dzielnic zaś – znanej z sympatii do Pekinu – doszło do starć z kontrmanifestantami.

Nie wszystkie miejscowe firmy podjęły wezwanie opozycji do strajku generalnego, ale i tak dziesiątki tysięcy ludzi znów wyszły na ulice. Port lotniczy musiał zaś odwołać około 200 lotów.

Szefowa władz Hongkongu Carrie Lam (której ustąpienia domagają się protestujący) wystąpiła po raz pierwszy w mediach i odmówiła podania się do dymisji. Przestrzegła, że miasto „znajduje się na granicy bardzo groźnej sytuacji". Dwa dni wcześniej chiński garnizon w Hongkongu opublikował wideo sugerujące jego gotowość do stłumienia protestów siłą.