Protest był zapowiadany od kilku tygodni i odbył się w rocznicę zakończenia okupacji Sejmu przez osoby niepełnosprawne i ich opiekunów. Przywódczyni ubiegłorocznego protestu Iwona Hartwich wyjaśniała, że niepełnosprawni zdecydowali się na kolejną demonstrację, gdy w ramach tzw. piątki szef PiS Jarosław Kaczyński nie zaoferował im żadnego wsparcia.
Demonstracja ruszyła o godz. 12 przed Pałacem Prezydenckim, bo zdaniem niepełnosprawnych Andrzej Duda nie dotrzymał danej im obietnicy. – Myśleliśmy, że mamy do czynienia z człowiekiem honoru, który nie rzuca słów na wiatr. Niestety pana postawa bardzo nas rozczarowała – mówiła przez megafon jedna z protestujących, czemu towarzyszyły okrzyki „kłamca, kłamca”.
Następnie demonstranci mieli przejść Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem i Alejami Ujazdowskimi przed siedzibę kancelarii premiera. Następnie planowali dotrzeć przed gmach Sejmu i przedstawić swoje postulaty. Mają znaleźć się wśród nich m.in. dodatek do renty socjalnej w wysokości 500 złotych miesięcznie dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności, ustalenie minimum socjalnego dla osoby niepełnosprawnej oraz darmowe leki i przybory do pielęgnacji.
Niepełnosprawnych nie przekonuje fakt, że w niedzielę na konwencji PiS w Krakowie premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że osoby niepełnosprawne powyżej 18. roku życia dostaną stały dodatek wynoszący 500 zł.
Przywódcy protestu te pieniądze określają mianem „wirtualnych”. Podobnie twierdzą przedstawiciele opozycji, którzy pojawili się na proteście. „Dlaczego na tuczniki i krowy jest, a na nas nie ma?” –napisał na Twitterze niepełnosprawny europoseł PO Marek Plura.