Jak zaznaczył w programie #RZECZoPOLITYCE kapitan Andrzej Kawalec, ma za sobą 29 lat pracy zawodowej w Polskich Liniach Lotniczych LOT. - LOT jest moim pierwszym, i mam nadzieję, ostatnim pracodawcą. Mam nadzieję, że przejdę na emeryturę w ustawowo przewidzianym wieku, kończąc pracę w PLL LOT. Myślę, że tak będzie - powiedział.
Kawalec opisywał przypadki, w których wypowiedzenia umowy o pracę nie przekazano bezpośrednio. - To może jest jakiś postęp, że wypowiedzenia umowy o pracę nie przesyła się SMS-ami, bo słyszałem już o takich przypadkach - powiedział kapitan Kawalec. - Był to e-mail, w którym napisano, że wypowiada się umowę o pracę ze skutkiem natychmiastowym, podano podstawę prawną, z której wynika, że dopuszczono się ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych. I zwolnienie z artykułu, który mówi, że jest to zwolnienie bez zachowania okresu wypowiedzenia. Aczkolwiek prawo zostało tu naruszone z pewnością, ponieważ nie zapytano uprzednio zarządu związku zawodowego, czy się zgadzam - podkreślił. - Oczywiście w każdym przypadku, nawet dyscyplinarnego zwolnienia, należy zapytać o to. I to nie zostało dochowane - dodał.
Kapitan Andrzej Kawalec opisał także okoliczności zwolnienień w PLL LOT, związanych ze strajkiem. - Wczoraj zwolnionych zostało 67 osób. Może warto powiedzieć, w jakich okolicznościach do tego doszło. Otóż członkowie między-związkowego komitetu strajkowego, zostali zaproszeni na kolejne negocjacje. Tym razem miał czekać na nich zarząd firmy, więc była szansa, że to jest chęć jakiegoś przełamania impasu. Do tej pory, co tydzień spotykaliśmy się z przedstawicielami pracodawcy niższego szczebla. I to było dla nas oczywiste, że pracodawca robi to po to, żeby głosić taką propagandę, że po raz kolejny się spotyka z nami, przedstawia nam bardzo korzystne propozycje, a my po prostu to odrzucamy, bo jesteśmy zaślepieni. I że działacze związkowi są krzykaczami, prowodyrami jakiegoś bezsensownego buntu - opisywał. - Więc zaproszono między-związkowy komitet strajkowy, wczoraj, na rozmowy z prezesem, w gabinecie prezesa. Nasi koledzy i koleżanki poszli tam. Chwilę wcześniej osoby obecne na strajku zaczęły mówić, że otrzymały e-maile właśnie o takiej treści od pracodawcy. O tym, że się ich zwalnia, w trybie dyscyplinarnym, bez zachowania okresu wypowiedzenia. Wszyscy z powodu ciężkiego naruszenia, prawdopodobnie obowiązków podstawowych pracowniczych, czyli tak zwana dyscyplinarka. Dodam: to jest śmierć zawodowa. Po prostu nikt już nas nie będzie chciał przyjąć do pracy innej niż, powiedzmy, pracownik ochrony. To nie jest oczywiście praca ubliżająca, ale dla pilota, czy stewardessy, to troszkę obniża rangę zawodową - zaznaczył.