Do samopodpalenia doszło w czwartek 19. października. Mężczyzna dokonał tego przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Na miejscu zdarzenia pierwsi pojawili się strażacy. Gdy udzielali mężczyźnie pomocy, był nieprzytomny.
W ciężkim stanie został przyjęty do szpitala. Jak tłumaczyła później rodzina 54-latka, jego czyn był reakcją na działania rządu. Sprawę komentował później szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
- Nie ma powodów, żeby targnąć się na własne życie w geście protestu wobec rządzących - powiedział. - To jest ofiara tej propagandy, która ma miejsce w Polsce. Propagandy totalnej opozycji, która mówi o tym, że walczy z rządem poprzez ulicę i zagranicę - dodał.
W tej sprawie śródmiejska prokuratura rejonowa zgromadziła materiał dowodowy. Zabezpieczono monitoring i przesłuchujemy świadków.
Jak informuje portal OKO.press mężczyzna zmarł dziś po południu. Pierwsze niepokojące symptomy pojawiły się dziś rano, gdy lekarze byli zmuszeni do podpięcia mężczyzny do sztucznej nerki.