Czy Polska osiągnęła wszystkie cele podczas unijnego szczytu?
Gdyby od początku rozmowy były lepiej prowadzone, to pewnie osiągnęlibyśmy więcej. Osiągnęliśmy bardzo dużo, bo 256 miliardów złotych plus 41 miliardów na modernizację rolnictwa to jest bardzo dużo pieniędzy.
Nie osiągnęlibyśmy tego, gdyby nie interwencja premiera Węgier w Polsce?
Viktor Orbán nic do tego nie ma. On jest politykiem dużej klasy i załatwia swoje interesy raz z Rosją, raz z UE, a Morawiecki nie jest politykiem dużej klasy. Trzeba się cieszyć, że Morawiecki nie zawetował budżetu i pieniądze na: zieloną transformację, program zdrowotny, badania naukowe, transformację cyfrową i modernizację rolnictwa, przyjdą. Morawiecki wcześniej czy później odejdzie, a pieniądze przez siedem lat będą płynęły. Na szczycie stały się cztery ważne rzeczy. Po pierwsze, bez względu na to, jak głupi jest rząd, będziemy mieli te pieniądze, które są Polsce potrzebne. Po drugie, premier posłuchał opozycji i nie zgłosił weta. Po trzecie, Ziobro zrobił z siebie idiotę. Po czwarte, walka o praworządność w Polsce w ramach UE trwa, ponieważ rozporządzenie łączące praworządność w Polsce z pieniędzmi nie zostało wycofane, a skierowane do TSUE. Ponadto rozporządzenie zostanie uszczegółowione, w związku z czym PiS nie odniosło żadnego sukcesu pod tym względem. Zostało to przesunięte w czasie, który był Europie potrzebny, by rozdać szybko pieniądze, ponieważ wszystkie kraje są w trudnej sytuacji w związku z koronawirusem. Na wyrok TSUE wcale nie musimy czekać dwóch lat.
Lewica poprze w Sejmie założenia unijnego szczytu?