Jak zapowiadaliśmy w „Rzeczpospolitej", ministrowie obrony państw NATO zdecydowali na spotkaniu w Brukseli o zlokalizowaniu w krajach bałtyckich i Polsce czterech tzw. grup batalionowych. Mają to być jednostki gotowe do natychmiastowego działania, liczące w sumie ok. 5 tys. żołnierzy.
Na Litwie batalionem będą dowodzili Niemcy, w Estonii Brytyjczycy, na Łotwie prawdopodobnie Kanadyjczycy, a w Polsce Amerykanie. Z informacji podanej przez „Financial Times" wynika, że przypadający Polsce batalion zostanie rozmieszczony w północno-wschodniej części kraju, w tzw. przesmyku suwalskim.
Na konieczność wzmocnienia obrony tego miejsca wskazywał już jesienią gen. Ben Hodges, dowódca wojsk amerykańskich w Europie. W przypadku agresji na kraje bałtyckie armia rosyjska mogłaby próbować w tym miejscu połączyć obwód kaliningradzki z Białorusią, tworząc korytarz dla swoich wojsk. W ten sposób odcięłaby kraje bałtyckie od pozostałych państw NATO.
Rejon ten jest teraz wyjątkowo słabo broniony. Zlokalizowanych jest tam pięć niewielkich jednostek, m.in. w Szypliszkach znajduje się posterunek radiolokacyjny. Największa jednostka, czyli 14. Dywizjon Artylerii Przeciwpancernej, jeszcze do niedawna znajdowała się na liście przeznaczonych do likwidacji. Rozkaz odwołano po agresji Rosji na Ukrainę.