W takim dniu jak dziś nie mogę nie rozpocząć naszej rozmowy od podsumowania roku 2018. Jaki to był rok dla wymiaru sprawiedliwości? Trudny? Beznadziejny czy pełen zmian?
Leszek Mazur: Z pewnością dosyć burzliwy. Kiedy cofam się pamięcią, to w każdym z minionych miesięcy coś się działo. Najpierw mieliśmy ustawy reformujące Krajową Radę Sądownictwa, potem Rada rozpoczęła merytoryczne prace. Następnie wybuchło zamieszanie wokół Sądu Najwyższego i jego sędziów. Potem była przygoda z Europejską Siecią Rad Sądownictwa, która zawiesiła członkostwo polskiej KRS w swoich pracach. Pamiętam też spór z sędziami z Krakowa. Atmosfera nabrzmiewała. Pojawiły się pierwsze pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, potem posypały się kolejne pytania. A w tle tych wszystkich sporych emocji zwykła praca – duże konkursy, opinie do projektowanych przepisów, uchwały i stanowiska.
Tych konkursów chyba nie było zbyt dużo. Często słyszeliśmy, że sędziowie nie chcą awansować przy udziale obecnej KRS i bojkotują konkursy. Pojawiały się wręcz uchwały sędziowskich stowarzyszeń wzywające do bojkotu Rady w procesie awansu. Wielu sędziów, którzy zgłosili wcześniej chęć ubiegania się o wakat lub awans, wycofało przecież swoje zgłoszenia.
Konkursów było więcej niż sporo. W sumie przedstawiliśmy dotychczas prezydentowi ok. 70 kandydatów, łącznie zaopiniowaliśmy 331 osób, natomiast liczba kandydatów objęta konkursami przekroczyła 2 tysiące osób. Niech każdy sobie odpowie, czy to dużo, czy mało na osiem miesięcy pracy. Liczba rezygnacji nie odbiega też od tych, które trafiły do KRS w poprzednim składzie.
W ostatnim czasie bardzo burzliwą dyskusję wśród sędziów i nie tylko wzbudziła uchwała Krajowej Rady Sądownictwa dotycząca wykładni jednego z przepisów Zbioru Zasad Etyki Sędziowskiej. Chodzi o jego paragraf 10, który – najogólniej mówiąc – mówi o aktywności publicznej sędziów i symbolów, jakich podczas niej używają. Uchwała ta nazywana już jest popularnie i trochę ironicznie „uchwałą koszulkową". Kto wpadł na pomysł, aby w ogóle się tą sprawą zajmować? Nie była to chyba sprawa niecierpiąca zwłoki?