W czwartek Sąd Najwyższy u postanowił zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pytaniami prejudycjalnymi dotyczącymi zasady niezależności sądów i niezawisłości sądów jako zasad prawa unijnego oraz unijnego zakazu dyskryminacji ze względu na wiek.
Magda Gałczyńska, Onet: Z jednej strony mamy Sąd Najwyższy, który przekonuje, że nie miał wyjścia i musiał zadać TSUE pytania prejudycjalne oraz zawiesić stosowanie trzech przepisów ustawy o tymże sądzie. Musiał, bo nie mógł dopuścić do potencjalnie destrukcyjnej prawnie sytuacji, gdy w Polsce obowiązuje prawo niezgodne z prawem unijnym. Ale z drugiej strony, mamy głosy Kancelarii Prezydenta, strony rządowej czy prezes Trybunału Konstytucyjnego, przekonujące, że SN zadziałał wbrew prawu, bez podstawy prawnej, że naruszył przepisy, że to "rokosz"... To jak to jest? Czy SN mógł te przepisy zawiesić, czy nie?
Prof. Mirosław Wyrzykowski, członek Komitetu Nauk Prawnych PAN, przewodniczący Polskiej Sekcji Międzynarodowego Towarzystwa Nauk Prawnych, sędzia TK w stanie spoczynku: Jest tak, że mamy do czynienia z dwoma systemami prawnymi, które trzeba analizować łącznie. Mamy prawo polskie i prawo europejskie. Prawo europejskie jest elementem składowym prawa polskiego.
I jest wobec niego nadrzędne?
To zależy od sytuacji. Ale owszem, gdy okazuje się, że prawo polskie może być niezgodne z prawem unijnym - a tak może być w przypadku tych najnowszych reguł przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku - to wtedy stosuje się prawo unijne. Tak nakazuje konstytucja, konkretnie, art. 91, który stanowi, że wobec takiej kolizji - prawa polskiego się nie stosuje. Takie konsekwencje i takie zobowiązania wzięliśmy na siebie wchodząc do Unii Europejskiej i podpisując Traktat Akcesyjny.