Rz: Panie sędzio, przewodniczący KRS, krakowscy sędziowie, najpierw sądu okręgowego, teraz sądu apelacyjnego, podnieśli bunt. Nie chcą obecnej prezes Sądu Okręgowego w Krakowie. Zarzuty są poważne: brak kompetencji, zastraszanie sędziów, wpływanie na ich decyzja, a na koniec dezorganizacja pracy sądu. Pomimo takich zarzutów Krajowa Rada Sądownictwa staje po stronie prezes. Nie za wcześnie KRS zabrała głos?
Leszek Mazur: Na razie głos zabrał rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, choć oczywiście mówił w imieniu Rady. Wszyscy przyglądamy się temu, co się dzieje. To dopiero wstępny etap, wszyscy członkowie pochylą się nad tym, co się dzieje w Krakowie.
Na razie z KRS płynie krytyczna opinia na temat zachowania sędziów i uchwał, jakie podjęli. Może jednak sędziowie, którzy pracują z konkretnym prezesem i go nie akceptują, mają prawo wyrazić swój sprzeciw? Sąd to ich miejsce pracy, w którym spędzają dużo czasu. Trudno pracować z kimś, kogo się nie akceptuje.
Każda grupa zawodowa, nie tylko sędziowie, ma prawo mieć zastrzeżenia. Tylko powinno się to odbywać w jakiejś adekwatnej formie. Jak obserwuję sytuację, głównie za sprawą medialnych doniesień, to myślę, że przybiera to formy niedopuszczalne, nie na miejscu. Nie wiem też, czy te zdarzenia w Krakowie nie mają wspólnego mianownika z tym, co działo się tam wcześniej.
No właśnie. Jedna z krytycznych uchwał dotyczy niegodziwego traktowania byłego prezesa SA w Krakowie – Henryka S. Jest osobą oskarżoną, ale też przy okazji koszmarnie traktowaną w jednym z zakładów karnych, gdzie przebywał w areszcie. Sędziowie okręgu, ale i apelacji, nie godzą się na takie traktowanie człowieka, sędziego, byłego prezesa, nie mordercy przecież.