Nie można wykluczyć, że wiceprezes albo prezes TSUE wyda już w poniedziałek postanowienie o tymczasowym zabezpieczeniu, zgodnie z treścią, która przeciekła do mediów, tj. zakaże wykonywania przepisów powołujących Izbę Dyscyplinarną SN oraz ustanowi zabezpieczenie finansowe (karę) w wysokości 2 mln euro dziennie, licząc od wydania tego postanowienia.
Nie muszą czekać
Być może TSUE poczeka jeszcze z wydaniem postanowienia – o ile w ogóle zdecyduje się je wydawać – na odpowiedź rządu polskiego, która ma być złożona do 13 lutego. "Rz" ustaliła, że stanowisko zajmą też Holandia, Dania, Szwecja i Finlandia, które dołączyły się do postępowania. Kierownictwo TSUE nie musi jednak czekać na formalną odpowiedź rządu polskiego.
Dwumilionowa kara byłaby chyba najwyższą stawką dzienną, jaką Trybunał dotąd stosował. Podobną karę nałożył również wobec Polski – ale w wysokości 100 tys. euro dziennie – w sprawie o wycinkę Puszczy Białowieskiej.
W tamtym przypadku polski rząd ustąpił Brukseli, w efekcie nie musiał płacić kary. Zasada jest jednak taka, że z chwilą orzeczenia o środkach tymczasowych karę Komisja Europejska księguje jako swoją należność i rząd kraju, którego to dotyczy, powinien ją przekazywać Brukseli, bo nie może jej – jak mówią specjaliści – potrącać z unijnych funduszy, np. strukturalnych, jakie przekazuje Unia krajowi, którego dotyczy postępowanie dyscyplinujące.
W dziejach Unii i TSUE był przypadek zasądzenia wyższej kary – 13 mln euro przeciwko Grecji, i kara ta została zapłacona. Chodziło tam o niewykonanie wyroku TSUE co do obowiązku instalacji systemu zbierania ścieków komunalnych w jednym z regionów. Była to jednak kara jednorazowa, a nie liczona w stawkach dziennych.