Bojkot rzeczników dyscyplinarnych, jeżeli nie skończy się na pojedynczych incydentach, może doprowadzić do marginalizacji czy wręcz paraliżu obecnego systemu dyscyplinarnego sędziów. Nie tylko w sprawach z podtekstem politycznym, ale też wszystkich innych – obyczajowych czy kryminalnych. Niewątpliwie taka sytuacja zaostrzy konflikt w środowisku, gdyż naraża sędziów, którzy odmawiają stawienia się przed rzecznikiem, na dodatkowe sankcje grzywny czy nawet dotkliwsze, jakie mają w swoim katalogu dyscyplinujący.
To realna perspektywa, która może jedynie rozszerzyć protest i sprawić, że stanie się on jeszcze bardziej brutalny. Niewątpliwie taka sytuacja jest też pokusą dla skonfliktowanej z sędziami władzy politycznej, by wprowadzić zmiany w systemie dyscyplinarnym, jeżeli ten okaże się nieskuteczny – tak, aby zapewnić sobie znacznie poważniejsze narzędzia dyscyplinowania buntujących się sędziów.
W tym kontekście zapowiedziany przez PiS plan ograniczenia immunitetów sędziowskich i prokuratorskich, jeżeli partia Jarosława Kaczyńskiego wygra wybory, jest pierwszym krokiem w tym kierunku, gdyż pozwoli w niektórych sytuacjach znacznie skrócić czas reakcji na działania buntowników.
Czytaj także:
Sędzia nie chce orzekać z rzecznikiem dyscyplinarnym. Proces zawieszony