Sądy powszechne umierają w ciszy - Tomasz Krawczyk o zmianach w wymiarze sprawiedliwości

Nie można bagatelizować żadnej zmiany w wymiarze sprawiedliwości (część 2)

Aktualizacja: 02.09.2018 08:46 Publikacja: 01.09.2018 16:03

Sądy powszechne umierają w ciszy - Tomasz Krawczyk o zmianach w wymiarze sprawiedliwości

Foto: Adobe Stock

Reformując postępowanie dyscyplinarne, minister sprawiedliwości zastrzegł sobie prawo do powołania wszystkich sędziów do sądów dyscyplinarnych przy sądach apelacyjnych, nie zostawiając tu środowisku żadnych uprawnień. Jak się ten nabór odbywał, opisałem niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" – jako że bez mojej wiedzy i zgody przez moment przypadł także mnie w udziale wątpliwy zaszczyt bycia kandydatem do tej funkcji chyba w charakterze apelacyjnego listka figowego.

Przepchnąć swoich

Aby zmniejszyć zaniepokojenie tą reformą, przewidziano, że wprawdzie rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych powołuje sam minister, ale ten wybrany już teoretycznie samodzielnie powołuje swoich zastępców przy danym sądzie spośród trzech kandydatów wyłonionych przez zgromadzenie sędziów. Uchybienie terminowi lub niewskazanie trzech kandydatów pozwalało mu na swobodny wybór. Założenie było dosyć czytelne i zakładało, że wśród takiej trójki znajdzie się przynajmniej jeden pożądany kandydat. Okazało się jednak, że niezadowoleni z działań ministra sprawiedliwości sędziowie byli często w stanie przeforsować wybór wszystkich trzech nieakceptowalnych dla władzy własnych przedstawicieli. Gdy nawet się to ostatecznie nie udawało w stu procentach, wynik głosowania na tyle wyraźnie faworyzował ich kandydatów, że wyznaczenie tego akceptowalnego dla ministra, ale z najmniejszą liczbą głosów, nastąpiłoby wbrew jasno wyrażonej woli środowiska.

Przy okazji projektu z 11 lipca 2018 r., więc przecież tuż po przeprowadzonych wyborach, nawet bez próby sprawdzenia, jak działa nowy system, wprowadza się zatem zmianę polegającą na tym, że teraz zastępców rzecznika wybierze się spośród aż sześciu (!) kandydatów. Pozostawiono zarazem regułę, że jeśli zgromadzenie nie przedstawi rzecznikowi dyscyplinarnemu kandydatów w takiej liczbie, zyska on wolną rękę w wyznaczeniu swojego zastępcy.

Zwraca uwagę, że rzecznik nie dokonał dotychczas wyboru zastępców na starych zasadach. Znacznie liczniejszą grupę sędziów dyscyplinarnych minister sprawiedliwości zdołał powołać już 29 czerwca 2018 r., i to przy konieczności uprzedniego uzyskania opinii Krajowej Rady Sądownictwa. Uzasadnienie projektu z 11 lipca 2018 r. nie dostarcza informacji, skąd wzięła się opisywana korekta. Wejście w życie nowego rozwiązania spowoduje, że ponownie trzeba będzie wybierać kandydatów na rzecznika, tym razem w większej liczbie. Chociaż projekt ustawy z 11 lipca 2018 r. to teoretycznie projekt poselski, „dolepiona" do niego nowelizacja przepisów o zastępcach rzecznika dyscyplinarnego jest na tyle charakterystyczna, że można iść o każdy zakład, iż to właśnie w Ministerstwie Sprawiedliwości ukuto pomysł na tak szybką zmianę zasad ich wyboru, przy próbie stwarzania nadal pozorów demokratycznego wyboru kandydatów. Nietrudno się zorientować, że ta błyskawiczna korekta jest rezultatem konstatacji kierownictwa MS, że, wbrew czynionym założeniom, dotychczasowe reguły nie pozwoliły na wyłonienie kandydatów, o których faktycznie chodziło ministrowi. Nowelizacja ma ułatwić wybór odpowiednio dyspozycyjnych oskarżycieli i wzmacnia obawy sędziów, jak niedługo będzie wyglądało postępowanie dyscyplinarne. Przy dobrych intencjach nie doszłoby do tak szybkiej zmiany omawianych przepisów. Powyższy zapis podważa zarazem opinie o rzekomej niezależności od ministra sprawiedliwości nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych. Gdyby tak było, już dawno by dokonał wyboru personalnego swoich zastępców przy sądach. Jego przedłużające się milczenie, w świetle złożonego właśnie projektu posłów PiS, trudno uznać za przypadek.

Niezdolna do ochrony

Zwraca uwagę postawa obecnej KRS wobec opisywanych zmian. Odnotować warto jej stanowisko z 13 lipca 2018 r., w którym zajęła się tylko kwestią zmian ustrojowych w Sądzie Najwyższym, opowiadając się tu oczywiście po stronie rządowej. Pominęła milczeniem tę część nowelizacji, która odnosi się do sądów powszechnych. Ziściły się uwagi tych osób (łącznie z piszącym te słowa), że, abstrahując od literalnego brzmienia art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji RP, w świetle wykładni funkcjonalnej wybór „sędziowskiej" części KRS dokonywany wyłącznie przez polityków, a nie przez sędziów (zwłaszcza gdy wejdą do niej jeszcze prezesi i wiceprezesi sądów zależni od ministra sprawiedliwości) musi być uznany za niekonstytucyjny.

Tak powołana Rada nie będzie bowiem zdolna do pełnienia swojej ustrojowej funkcji, wynikającej z treści art. 186 ust. 1 Konstytucji RP, a mianowicie „stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów". Politycy wybiorą bowiem zawsze sędziów wygodnych dla aktualnej władzy, nieskłonnych do tego, aby się jej przeciwstawiać. Opisałem to już na łamach „Rzeczpospolitej" („Krasnoludki nie są groźne"). Obecna KRS, wybrana na nowych zasadach przez przedstawicieli władzy ustawodawczej, zresztą z naruszeniem prawa, jest po prostu przedłużeniem woli ministra sprawiedliwości i większości parlamentarnej, niezdolnym do rzetelnej ochrony sądów. Trudno zresztą oczekiwać, aby zasiadający w KRS prezesi i wiceprezesi sądów z nadania Ziobry protestowali przeciwko znaczącemu wzmacnianiu swoich uprawnień nadzorczych, zwłaszcza gdy ich własna pozycja jest w danym sądzie bardzo słaba z powodu formułowanych przez sędziów liniowych negatywnych ocen trybu powołania i kompetencji nominata. Przy tej postawie członków owego organu niezależne sądy powszechne z czasem umrą w ciszy, ginąc „codziennie po trochu, w ilościach niezauważalnych". Aż sami sędziowie zapomną, że są w porządku konstytucyjnym trzecią władzą, stając się zamiast tego zwykłymi urzędnikami sądowymi, zależnymi w pełni od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Naiwnością byłoby sądzić, że w sferze orzekania pozostaną wówczas niezawiśli.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Łodzi

Reformując postępowanie dyscyplinarne, minister sprawiedliwości zastrzegł sobie prawo do powołania wszystkich sędziów do sądów dyscyplinarnych przy sądach apelacyjnych, nie zostawiając tu środowisku żadnych uprawnień. Jak się ten nabór odbywał, opisałem niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" – jako że bez mojej wiedzy i zgody przez moment przypadł także mnie w udziale wątpliwy zaszczyt bycia kandydatem do tej funkcji chyba w charakterze apelacyjnego listka figowego.

Przepchnąć swoich

Pozostało 92% artykułu
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów