Pierwsza sprawa była zasadnicza. Chodziło o odpowiedź na pytanie, czy sędziowie-członkowie KRS wybrani do niej przez posłów tworzą organ zgodny z konstytucją. TK uznał, że tak.
– KRS nie jest częścią polskiej tradycji ustrojowej. Nie jest też organem władzy sądowniczej – uzasadniał sędzia Justyn Piskorski, sprawozdawca. Dodał, że lakoniczność przepisu konstytucji wskazuje, iż zasadnicze sprawy związane z jej funkcjonowaniem przekazano do ustawy. – Bycie reprezentacją środowiska prawniczego wynika jednak nie ze sposobu wyboru członków KRS, ale z tego, że z dużą przewagą wybierani są do jej składu sędziowie, co jest objęte gwarancją konstytucyjną. Nie ma więc żadnych przeciwwskazań, by sędziów-członków KRS wybierali posłowie – argumentował dalej zapadłe orzeczenie.
Wnioski o zbadanie konstytucyjności przepisów ustawy o KRS złożyły: nowa Krajowa Rada Sądownictwa i senatorowie Prawa i Sprawiedliwości. Po raz pierwszy sprawą Trybunał miał się zająć w styczniu 2019 r. Na dwa dni przed wyznaczonym terminem sprawę zdjęto z wokandy.
Kolejny termin, w którym Trybunał miał wydać wyrok, to 14 marca. Tego dnia najpierw sprawę wywołano, a następnie w tajemniczych okolicznościach odroczono do 25 marca. W poniedziałek w samo południe Trybunał zamknął sprawę KRS. Orzeczenie jest ostateczne, choć zapadło niejednomyślnie, lecz większością głosów.
To niejedyna sprawa, w której polska KRS jest bohaterem. Przed unijnym sądem w Luksemburgu toczy się sprawa dwóch pytań prejudycjalnych o wykładnię unijnego prawa, zadanych przez sędziów Sądu Najwyższego oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego.