Zbyt mało miejsca na salach sądowych w Polsce

Polskie sądy zbyt często nie są w stanie zapewnić odpowiednio dużej sali rozpraw dla publiczności, zagwarantować w pełni jawności rozprawy. A przecież to tylko kwestia dobrej organizacji.

Aktualizacja: 07.03.2020 12:48 Publikacja: 07.03.2020 00:01

Zbyt mało miejsca na salach sądowych w Polsce

Foto: Adobe Stock

Ten problem ujawnił się podczas zeszłotygodniowej rozprawy z pozwu Jacka Żakowskiego i Tomasza Lisa przeciw Tomaszowi Sakiewiczowi, redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej Codziennie", za umieszczenie na jej okładce fotografii obu dziennikarzy dla zilustrowania tekstu o lustracji w środowisku dziennikarskim. Żeby nie było wątpliwości: nie ma żadnych dowodów, aby współpracowali oni z tajnymi służbami PRL, ale uważają, że zestawienie ich zdjęć z tytułem „Dziennikarze do lustracji" było taką sugestią. O tym jednak rozstrzygnie za kilka dni sąd – czekamy na wyrok.

Tu skupiamy się na tym, że do małej salki w wielkim gmachu warszawskich sądów w al. Solidarności zdołało wejść zaledwie 20 osób, w tym kilkoro dziennikarzy, a kilkadziesiąt osób, głównie z Klubów „Gazety Polskiej", które przyszły „kibicować" Sakiewiczowi i oglądać proces, musiało czekać na korytarzu sądowym. Dla nich de facto sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami (niejawnie).

Czytaj także:

Marek Domagalski: Jaka profesja, taka toga

Marek Domagalski: Jak sobie radzić na wojnie o nowych sędziów

Sędzia długo tłumaczyła, że nikt nie poinformował sekcji prasowej sądu, iż będzie publiczność, co, owszem, może być jakimś postulatem na przyszłość, ale nawet zwołujący publiczność nie wiedzą, czy się ona pojawi i w jakiej liczbie. Gwoli sprawiedliwości, widziałem w tym sądzie rozprawy zaplanowane w wielkich salach, tymczasem publiczność zawodziła. Taka jest uroda publiczności, a do pewnego stopnia także mediów, które przecież nie planują wydarzeń, raczej idą za nimi. Zapewnienie wstępu publiczności jest podstawowym zadaniem sądu, sędziego orzekającego i administracji sądowej. By nie sięgać do konstytucji, wystarczy stwierdzić, że w każdej sali są ławki – tu była jedna dla pięciu ściśniętych osób, a ok. 15 stało.

To i tak dobrze, bo bywa, że sąd nie pozwala stać i ludzie są wypraszani.

A przecież nieraz sędzia, widząc tłum przed salą, szuka większej, i to jest naturalne i najprostsze rozwiązanie, zwłaszcza w wielkim sądzie, gdzie przenoszenie rozprawy do innej sali jest częste. Zabiera to nie więcej niż kwadrans, byle tylko właściwa osoba z administracji sądowej była na miejscu. Jeśli w budynku nie ma dużej sali (ale to zupełna rzadkość), można sobie też wyobrazić, w epoce nagrywania rozpraw, wystawienie swego rodzaju telebimu, na którym ci, którzy się nie dostali do sali, mogliby rozprawę oglądać. Nie wystarczy sądowe nagrywanie, bo ono, owszem, służy monitorowaniu przebiegu rozprawy, ale nie zastępuje i nie wyłącza społecznej kontroli sprawowania wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza w sprawach bulwersujących czy z politycznym odcieniem.

Ten problem ujawnił się podczas zeszłotygodniowej rozprawy z pozwu Jacka Żakowskiego i Tomasza Lisa przeciw Tomaszowi Sakiewiczowi, redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej Codziennie", za umieszczenie na jej okładce fotografii obu dziennikarzy dla zilustrowania tekstu o lustracji w środowisku dziennikarskim. Żeby nie było wątpliwości: nie ma żadnych dowodów, aby współpracowali oni z tajnymi służbami PRL, ale uważają, że zestawienie ich zdjęć z tytułem „Dziennikarze do lustracji" było taką sugestią. O tym jednak rozstrzygnie za kilka dni sąd – czekamy na wyrok.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów