„Król” dopalaczy chciał przekupić strażnika

20 tysięcy łapówki za dostarczenie do celi telefonu komórkowego chciał dać strażnikowi więziennemu Jan S., domniemany szef dopalaczowego gangu - dowiedziała się „Rzeczpospolita”.

Aktualizacja: 17.01.2020 17:32 Publikacja: 17.01.2020 15:52

„Król” dopalaczy chciał przekupić strażnika

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Zatrzymany kilkanaście dni temu przez stołecznych policjantów 29-letni Jan S. siedzi w areszcie w Wołowie za podżeganie do zabójstwa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, warszawskiego prokuratora i stołecznych policjantów, którzy go ścigali. Ma także zarzuty kierowania blisko 100-osobowym gangiem handlującym dopalaczami. Teraz usłyszał kolejny zarzut – za próbę przekupstwa funkcjonariusza Służby Więziennej.

Jak do tego doszło?

Od 8 stycznia Jan S. jest tymczasowo aresztowany. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” z uwagi na zakwalifikowanie go do kategorii więźniów niebezpiecznych - tzw. „N”, 9 stycznia Jan S. został przetransportowany do Zakładu Karnego w Wołowie (woj. dolnośląskie), typu zamkniętego. Już po kilku dniach miał on podjąć zuchwałe działania.

- Prokurator ustalił, że 13 stycznia, podczas pobytu w jednoosobowej, monitorowanej celi, Jan S. złożył propozycję korupcyjną jednemu z funkcjonariuszy Służby Więziennej. S. zaproponował 20 tysięcy złotych w zamian za dostarczenie mu telefonu komórkowego. Na tej podstawie prokurator przedstawił Janowi S. kolejny, trzynasty już zarzut, dotyczący próby przekupstwa strażnika więziennego – potwierdza nam prok. Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej. Jak dodaje, czyn ten kwalifikowany z art. 229 paragraf 3 kodeksu karnego jest zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności.

O Janie S. zrobiło się głośno po tym, jak w maju ubiegłego roku „Rzeczpospolita" ujawniła, że S. – zwany „królem" dopalaczy – według ustaleń Dolnośląskiego Wydziału Prokuratury Krajowej zlecił zabójstwo ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. „Ten sk...n zepsuł mi interes" – tłumaczył. Za wykonanie „zadania” dawał 100 tys. zł „chemikowi" ze swojego gangu. Wśród pomysłów, które podsuwał przez szyfrowany komunikator, było m.in. podłożenie bomby pod samochód, podanie trucizny, wywołanie zapaści krążeniowej. Wkrótce wyszło też, że S. zlecił również – jak twierdzą śledczy - zabójstwo prokuratora z Warszawy i trojga stołecznych policjantów, którzy rozbili jego gang. Plan nie wypalił, bo niedoszły kiler wpadł i zaczął sypać.

Za Janem S. były wystawione dwa listy gończe, dwa ENA i czerwona nota Interpolu, którą ściga się najgroźniejszych przestępców. Zanim wpadł w Milanówku pod Warszawą, ukrywał się m.in. w Holandii. Po zatrzymaniu przez stołecznych policjantów, którzy rozpracowali jego grupę przestępczą Prokuratura Okręgowa Warszawa- Praga postawiła mu zarzuty dotyczące m.in. kierowania blisko 100-osobowym gangiem handlującym na wielką skalę dopalaczami oraz prania brudnych pieniędzy. Po dopalaczach z jego sklepu zmarło pięć osób.

Jak kilka dni temu ujawniła „Rzeczpospolita”, która dotarła do aktów oskarżenia przeciwko członkom gangu Jana S. handel dopalaczami był dla S. stałym źródłem dochodu. Dopalacze były sprowadzane przez legalnych pośredników z Chin do Holandii, a stamtąd w zbiorczych przesyłkach wysyłane do Polski. W tzw. bazach, porcjowano i pakowano towar do wysyłki (klientom dostarczały je firmy kurierskie). Rachunki bankowe obsługujące zamówienia sklepu internetowego, na które klienci przelewali należność za towar, były zakładane na podstawione osoby – w tym na przebywających w Polsce młodych Ukraińców (werbował ich też Ukrainiec, z zawodu rolnik).

Gang Jana S. działał od 2015 r., sprzedawał dopalacze poprzez sklepy internetowe klientom z całego świata. Zyski były kolosalne. – Tylko jeden sklep w ciągu 14 miesięcy działalności wygenerował blisko 17 mln zł przychodu – mówił nam prok. Marcin Saduś, rzecznik warszawskiej prokuratury.

Pieniądze z przestępczego biznesu były inwestowane m.in. w luksusowe auta i kryptowaluty. Np. jedna ze spółek Jana S. kupiła bentleya continental wartego 260 tys. euro i lamborghini huracan za 319 tys. euro.

Zatrzymany kilkanaście dni temu przez stołecznych policjantów 29-letni Jan S. siedzi w areszcie w Wołowie za podżeganie do zabójstwa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, warszawskiego prokuratora i stołecznych policjantów, którzy go ścigali. Ma także zarzuty kierowania blisko 100-osobowym gangiem handlującym dopalaczami. Teraz usłyszał kolejny zarzut – za próbę przekupstwa funkcjonariusza Służby Więziennej.

Jak do tego doszło?

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii