Maciej Gutowski, Piotr Kardas o zdalnych posiedzeniach aresztowych: Godzić potrzeby i gwarancje

Nie chodzi o to, by stworzyć maszynkę do sprawnego zamykania ludzi. Z tym Temida sobie radzi i bez zmian wyłączających realne prawo do obrony.

Publikacja: 01.06.2020 19:43

Maciej Gutowski, Piotr Kardas o zdalnych posiedzeniach aresztowych: Godzić potrzeby i gwarancje

Foto: AdobeStock

Epidemia wirusa SARS-CoV-2 odmieniła sposób pracy prawnika. Realność kancelarii, sądu czy prokuratury, namacalność kontaktu z klientem, współpracownikami zastąpione zostały ich wirtualną formą. Osobiste kontakty i czynności w znacznym stopniu zastąpiły relacje za pośrednictwem telefonu, e-maila czy internetowych komunikatorów. Klasyczne akta wyparła elektroniczna dokumentacja. Nawet obieg korespondencji procesowej, mimo wątpliwości, dokonuje się w znacznej części poprzez internetową sieć. Immanentnie związany z pandemią proces zmian chyba nie w pełni został dostrzeżony przez wszystkich.

Trwająca ponad dwa miesiące bezczynność organów wymiaru sprawiedliwości, ograniczających swoją aktywność do katalogu spraw pilnych, stworzyła silną presję, by mimo ograniczeń poszukiwać sposobów prowadzenia spraw. Szerokim echem odbił się pierwszy na świecie wyrok w Singapurze, gdzie karę śmierci ogłoszono przy użyciu aplikacji Zoom. W ten sposób aplikacja ta na trwałe przeszła do historii jako niechlubny ślad zderzenia dwóch cywilizacji: głęboko tradycyjnej, zakorzenionej w odwetowym myśleniu o prawie oraz nowoczesnej, w której epidemia stała się katalizatorem nieuchronnie postępującego procesu cyfryzacji wymiaru sprawiedliwości.

Czytaj też:

Sądy po wirusie – informatyka sposobem na ratunek lub... klęskę

Dzisiejszy świat, w odróżnieniu od polskiego wymiaru sprawiedliwości, nie znajduje się na progu wprowadzania zmian technologicznych. W życiu gospodarczym te zmiany już nastąpiły, automatyzacja steruje wieloma procesami, elektroniczne formy komunikacji należą do standardów w planowaniu, organizacji, zarządzaniu i operacyjnej działalności przedsiębiorstw. Informatyka i automatyzacja wkroczyły do codzienności. W biznesie komunikacja elektroniczna już doprowadziła do powszechnego zawierania umów przez internet, niekiedy w zautomatyzowanym systemie, ograniczającym udział człowieka do minimum, a czasem przy użyciu tzw. botów, czyli w zasadzie bez jego udziału. Epidemia spowodowała, że powszechne w biznesie narzędzia komunikowania się przez internet, używane w codziennej pracy przez prawników biznesowych, zostały szerzej dostrzeżone przez wymiar sprawiedliwości i prawników sądowych. Problemem jest raczej pytanie jak, a nie czy należy je wdrażać.

Najświeższym przykładem wirtualizacji w polskiej praktyce sądowej ma być możliwość odbywania posiedzeń aresztowych przy pomocy środków porozumiewania się na odległość, w ramach tak zwanej tarczy Covid 4.0. Zaznaczyć trzeba, że na podstawie tych przepisów dopuszczalność przeprowadzania zdalnych posiedzeń aresztowych nie będzie ograniczona do obowiązywania stanu epidemii. Proponowany mechanizm ma pozostać na stałe w naszym systemie. Zgodnie z rozwiązaniami przewidzianymi w art. 250 3b-g k.p.k. posiedzenia aresztowe będą mogły odbywać się przy użyciu urządzeń technicznych umożliwiających bezpośredni przekaz obrazu i dźwięku na odległość (§ 3b). Wykorzystanie tych narzędzi umożliwiać ma „zdalny udział" w posiedzeniu dotyczącym stosowania aresztu, poprzez bezpośredni przekaz obrazu i dźwięku na odległość. Z tej formy wyłączone mają być przypadki obrony obligatoryjnej z uwagi na całkowity defekt słuchu, wzroku lub mowy oskarżonego. Oskarżony uczestniczyć ma w posiedzeniu online w obecności referendarza, asystenta sędziego lub prokuratora albo urzędnika lub funkcjonariusza Służby Więziennej (§ 3c). Obrońca natomiast ma brać udział w takim posiedzeniu w miejscu przebywania oskarżonego, chyba że stawi się w sądzie lub sąd zobowiąże go do udziału w posiedzeniu w budynku sądu w obawie, że nie zdąży zastosować aresztu w dopuszczalnym terminie (§ 3d). Z tej samej przyczyny sąd może odmówić telefonicznego kontaktu obrońcy i oskarżonego, którzy nie przebywają podczas posiedzenia razem; sąd może również odmówić tego kontaktu, gdyby taki kontakt miał „zakłócić przebieg posiedzenia", cokolwiek miałoby to oznaczać (§ 3e). Już z pobieżnej lektury widać, jak ustawiono priorytety i zasady tego posiedzenia. Priorytetem jest, po pierwsze, by zdążyć aresztować na czas, po drugie, by aresztować bez zakłóceń przebiegu posiedzenia. Prawa podejrzanego i prawo do obrony schodzą na dalszy plan, skoro w rękach sądu jest, czy zatrzymany i obrońca zdążą porozmawiać. Omawiane przepisy to klasyczny przykład, jak wylać dziecko z kąpielą. Zamiast znaleźć balans pomiędzy konstytucyjnymi terminami pozbawienia wolności w ramach procedury aresztowej i koniecznością zapewnienia realnego prawa do obrony, być może z możliwością wydania orzeczenia przez sąd w razie nadużycia prawa do obrony, tworzy się rozwiązanie systemowe w oparciu o zachwiane proporcje podlegających ochronie gwarancji.

Wykorzystując reakcję powszechnej krytyki stanu „hibernacji" wymiaru sprawiedliwości, można zrobić naprawdę wiele dobrego. Kierunkując tendencje na poszukiwanie rozwiązań pozwalających na procedowanie w pandemicznych warunkach, na poszukiwanie rozwiązań optymalnych. Nie chodzi jednak o to, by stworzyć maszynkę do sprawnego zamykania ludzi, bo w tym zakresie polski wymiar sprawiedliwości od lat całkiem sprawnie sobie radzi i bez zmian normatywnych wyłączających realne prawo do obrony. Uczciwe postawienie sprawy to stworzenie nowoczesnej regulacji, która godzi gwarancje procesowe z aktualnymi potrzebami współczesności. Tymczasem swoista rewolucja w ramach procedury karnej, dokonywana w sposób pospieszny i pozbawiony konsultacji, potęgować będzie zagrożenia immanentnie związane z nowymi i niesprawdzonymi jeszcze w praktyce rozwiązaniami. Brak pogłębionej analizy u podstaw proponowanych zmian normatywnych oraz lekceważenie reguł gwarancyjnych mogą doprowadzić do odrzucenia niezwykle potrzebnych rozwiązań, bez których erozja wymiaru sprawiedliwości nieprawdopodobnie przyspieszy. Dlatego tak ważny jest namysł i rozsądek towarzyszący wprowadzaniu zmian do systemu prawnego.

Autorzy są profesorami prawa i adwokatami

Epidemia wirusa SARS-CoV-2 odmieniła sposób pracy prawnika. Realność kancelarii, sądu czy prokuratury, namacalność kontaktu z klientem, współpracownikami zastąpione zostały ich wirtualną formą. Osobiste kontakty i czynności w znacznym stopniu zastąpiły relacje za pośrednictwem telefonu, e-maila czy internetowych komunikatorów. Klasyczne akta wyparła elektroniczna dokumentacja. Nawet obieg korespondencji procesowej, mimo wątpliwości, dokonuje się w znacznej części poprzez internetową sieć. Immanentnie związany z pandemią proces zmian chyba nie w pełni został dostrzeżony przez wszystkich.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?