Tak jak dom odbudowany po pożarze jest nowocześniejszy, a nieraz prawie jak nowy, tak samo powinno się stać z sądami po epidemii. Tym bardziej że nie ma mowy o powrocie starego.
W kolejnych tygodniach i już miesiącach epidemii sprawy sądów zeszły jakby w cień. Poza batalią o nowego pierwszego prezesa SN, ale to szczególna sprawa. Na tle setek sądów w Polsce wyjątkowa, choć problemy z orzekaniem dotyczą także SN.
Sądy nie były ekspresowe, ani nawet szybkie, od lat więc idący do nich po sprawiedliwość musieli czekać. Teraz ten prawny dach: skrzypiący, chybotliwy, a często dziurawy, musimy naprawić, a pewnie wiele jego segmentów wymienić. I nie zaklajstrujemy tego sporami o zasady i praworządność, choć ta dyskusja naturalnie też będzie.Teraz potrzebujemy zmian w czasie awarii, czyli epidemii i postepidemii.
Czytaj także: