Tak jak krzesło to nie to samo, co krzesło elektryczne, tak „sprawowanie urzędu sędziowskiego" nie czyni sędziego urzędnikiem. Funkcjonuje on wprawdzie w strukturze wymiaru sprawiedliwości, jednakże tym, co zgodnie z zasadą trójpodziału władzy, odzwierciedloną w treści konstytucji, wysuwa się na pierwszy plan, jest jego niezawisłość w orzekaniu i podleganie wyłącznie ustawom oraz własnemu sumieniu. Urzędnik, powołany przez polityków i de facto im podległy, nigdy w przymioty te wyposażony nie będzie.
Pozorne demokratyzowanie wyborów do Krajowej Rady Sądownictwa to nic innego jak zamach na niezależność sądów, a w dalszej perspektywie najpewniej także na niezawisłość sędziów. Ustawodawca, sięgając entuzjastycznie po rozwiązania znane wiekom wcześniejszym i przyjmując zasadę, że sędzia podporządkowany władcy to dobry sędzia, pomija w swych planach taką oto nieuchronność, iż każda władza – prędzej czy później – ma swój kres. W ostatecznym zatem rozrachunku mądry, niezależnie myślący i zwyczajnie uczciwy sędzia to wartość nie do przecenienia. Podobnie zresztą jak niezłomny adwokat gotowy do odważnego przeciwstawienia się władzy w obronie praw człowieka i sprawiedliwości. Nie wątpię, iż dążenie parlamentu do zachwiania zasadą trójpodziału władz, przy jednoczesnym nieposzanowaniu już obowiązujących reguł i zasad, z czym mamy do czynienia od kilkunastu miesięcy, jest działaniem krótkowzrocznym. Nadto, nakazującym coraz nachalniej pytać, na ile pojęcie „racjonalny ustawodawca" pozostaje aktualne.
Już starożytni uważali, że władca nie podlega prawu. Jak wskazał Cesarz Justynian I (527–565), kodyfikator prawa rzymskiego, to ma moc prawa, co podoba się panującemu. Warto przypomnieć jednakże, iż Rzymianie praktykowali m.in. podział ludzi na wolnych i niewolnych, kobiety uważając za istoty słabe i ułomne, a z tego względu potrzebujące mniej pożywienia. W średniowieczu święty Tomasz z Akwinu twierdził zaś, że nie istnieje akt prawny najwyższej wagi, władca podlega wyłącznie Bogu, władcy zaś – sędziowie, których cechuje okazywana mu lojalność i dyspozycyjność. Równocześnie przyjmowano wówczas, że zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po czterdziestu dniach, zarodek żeński po osiemdziesięciu, a dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów.
Przekonanie suwerena, a ściślej: utożsamiającej się z nim parlamentarnej większości, iż przysługuje jej prawo do dokonywania dowolnych ustrojowych zmian bez ingerowania w treść aktu najwyższego rzędu, tj. konstytucji, bazuje na wypartym zdawałoby się przez kolejne stulecia poglądzie, że można wprowadzić takie prawa, jakich władza sobie życzy.
Od starożytności i bliższego nam czasowo średniowiecza ludzkość wypracowała jednak wiele pojęć i instytucji, dzięki którym trudno dla demokratycznego państwa prawnego znaleźć godną konkurencję. Z pewnością nie wytrzymało jej państwo totalitarne, w którym jeszcze nie tak dawno dochodziło niekiedy do ręcznego sterowania orzecznictwem i zdejmowania z urzędu sędziów, którzy zasady niezawisłości nie ważyli sobie lekce.