Wojciech Hermeliński: KRS nie da się schować

Próba ukrycia w treści znowelizowanego przepisu udziału Krajowej Rady Sądownictwa w procedurze wyłaniania sędziów jest zabiegiem nierzetelnym w świetle art. 179 konstytucji.

Publikacja: 07.01.2020 07:47

Wojciech Hermeliński: KRS nie da się schować

Foto: Youtube

Zakazane zostało... Takim tytułem został opatrzony tekst głośnego swojego czasu utworu wykonywanego przez Piwnicę pod Baranami, będącego śpiewanym tekstem dekretu o stanie wojennym. Lektura niektórych uchwalonych przez Sejm przepisów, które nowelizują ustawę – Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawę o Sądzie Najwyższym i inne ustawy (druki Sejmu IX kadencji nr 69, 107) nasuwa nieodparte skojarzenie z tym utworem.

Zawarte w ustawie sformułowanie „zabronione jest podejmowanie uchwał podważających zasady funkcjonowania władz Rzeczypospolitej Polskiej i jej konstytucyjnych organów" idealnie wpisuje się w drętwy język nowomowy o „przeciwdziałaniu dalszemu upadkowi dyscypliny społecznej oraz stworzeniu warunków skutecznej ochrony spokoju, ładu i porządku publicznego..." (z uchwały Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego).

Niezawisłość zagrożona

Uchwalone przez Sejm zmiany dążą do ograniczenia, a w zasadzie do zniesienia niezawisłości sędziowskiej. Podkreślenia wymaga podstawowa z punktu widzenia zobowiązań unijnych kwestia lojalnej współpracy Unii z państwami członkowskimi, o której mowa w art. 4 ust. 3 traktatu o Unii Europejskiej.

Czytaj także: Pomysł na zakończenie wojny o sądy: nowa KRS i dobrowolna weryfikacja sędziów

Zawarty w nowym art. 42a § 1 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych zakaz kwestionowania „umocowania sądów i trybunałów, konstytucyjnych organów państwowych oraz organów kontroli i ochrony prawa" i odpowiadający mu art. 107 § 1 pkt 1, penalizujący „oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa" z racji ogólnikowości może być wykorzystany do zniesienia prawa, a zarazem obowiązku zwracania się przez polskich (unijnych) sędziów z odesłaniami prawnymi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu.

Wyraźnie zmierza on do unicestwienia skutków wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. oraz wyroku Sądu Najwyższego w sprawie o sygn. III PO 7/18. Sąd Najwyższy podkreślił w nim, że wykładnia zawarta w wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r., dotycząca przesłanek oceny niezależności Krajowej Rady Sądownictwa oraz Izby Dyscyplinarnej SN od władzy ustawodawczej i wykonawczej wiąże każdy sąd w Polsce i każdy organ władzy państwowej, w tym Sąd Najwyższy, który ma obowiązek badać z urzędu, czy standard przewidziany w wyroku Trybunału Sprawiedliwości jest zapewniony w konkretnej sprawie. Zasadnie zatem sędziowie sądów odwoławczych w Olsztynie, a także w Krakowie i Katowicach, podjęli działania zmierzające do ustalenia, czy składy sądów pierwszej instancji nie były sprzeczne z przepisami prawa.

Na sądach tych ciążył bowiem obowiązek podjęcia takiej kontroli (art. 379 pkt 4 kodeksu postępowania cywilnego – nieważność postępowania ze względu na sprzeczność składu orzekającego z przepisami prawa; podobnie art. 183 § 1 ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi; art. 439 § 1 pkt 1 kodeksu postępowania karnego – bezwzględna przyczyna odwoławcza, podlegająca uwzględnieniu z urzędu zachodząca w sytuacji, gdy w wydaniu orzeczenia brała udział osoba nieuprawniona lub niezdolna do orzekania).

W tej sytuacji znowelizowany przepis oznaczony jako art. 107 § 1 pkt 3, penalizujący „działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego, skuteczność powołania sędziego, lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej" (druk nr 107) prowadzi do konfliktu ze wskazanymi przepisami procedur cywilnych i karnych oraz procedury sądowodministracyjnej, a zarazem naraża sędziego na odpowiedzialność dyscyplinarną niezależnie od tego, któremu przepisowi i zawartemu tam nakazowi/zakazowi się podporządkuje.

Wnioski nie spadły z nieba

Wręcz bałamutne są twierdzenia niektórych przedstawicieli władz, jakoby sędziami badającymi, czy osoby orzekające w sądzie pierwszoinstancyjnym są właściwie umocowane, kierowała intencja obalenia decyzji prezydenta powołującego sędziego.

Orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego od dawna już prezentuje tezę, że decyzje prezydenta nie mają charakteru decyzji administracyjnych i nie mogą być od nich wywodzone środki zaskarżenia. Każda natomiast decyzja prezydenta powołująca bądź odmawiająca powołania sędziego poprzedzona jest wnioskiem Krajowej Rady Sądownictwa. Nie zmieni tego próba zakamuflowania udziału tego organu w procedurze powoływania sędziów. Artykuł 55 § 1 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych stwierdza bowiem, że „sędzią sądu powszechnego jest osoba powołana na to stanowisko przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, która złożyła ślubowanie wobec Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej".

Próba ukrycia w treści znowelizowanego przepisu udziału Krajowej Rady Sądownictwa w procedurze wyłaniania sędziów jest zabiegiem nierzetelnym w świetle art. 179 konstytucji. Zgodnie z tym przepisem „sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony". Oczywisty jest cel tego zabiegu – chodzi o przemilczenie istnienia Krajowej Rady Sądownictwa i wywołanie wrażenia, że ten organ nie uczestniczy w procedurze powoływania sędziów, w związku z czym nie ma podstaw do kwestionowania statusu organu, którego nie widać. Ten pomysł, wypaczający drogą ustawy treść przepisu konstytucyjnego jest niemożliwy do zaakceptowania, gdyż Trybunał Konstytucyjny już w wyroku o sygn. K 18/09 stwierdził, że „dopisanie" w ustawie (Prawo o ustroju sądów powszechnych) terminu dla prezydenta, w którym ma podjąć decyzję co do powołania sędziego, jest niezgodne z konstytucją, która takiego obowiązku na prezydenta nie nakłada.

Sąd Najwyższy w pisemnym uzasadnieniu wspomnianego wyroku o sygn. III PO 7/18 jednoznacznie stwierdził, że „fakt wręczenia przez Prezydenta RP nominacji na stanowisko sędziowskie w reakcji na wniosek nowej KRS o powołanie na stanowisko sędziowskie, nie zwalnia każdego sądu z oceny, czy tak ukonstytuowany sąd jest sądem w rozumieniu prawa Unii, konwencji oraz prawa krajowego (art. 45 Konstytucji RP). Przedmiotem oceny nie jest bowiem ważność (skuteczność) aktu nominacji prezydenta RP, lecz percepcja sądu ukonstytuowanego przy udziale nowej KRS jako sądu niezależnego od władzy ustawodawczej i wykonawczej".

W Rumunii sędziów nie wyrzucali

Podkreślanie w uzasadnieniu projektu nowelizacji (druk 69, s. 35), że „nie jest dopuszczalne ani negowanie, ani nawet poddawanie badaniu istnienia stosunku służbowego sędziego ukształtowanego aktem prezydenckim" wynika z niezrozumienia istoty jednej z najważniejszych czynności sędziego kontrolującego, czy poddane jego ocenie orzeczenie wydane zostało przez osobę uprawnioną. Gdy okaże się, że w wydaniu orzeczenia brała udział osoba nieuprawniona, orzeczenie takie podlega uchyleniu z urzędu. To nie ma żadnego wpływu na status sędziego, który takie orzeczenie wydał, ani tym bardziej na prezydencki akt jego powołania. Taka decyzja procesowa odnosi się wyłącznie do ważności orzeczenia wydanego przez osobę nieuprawnioną do orzekania.

Europejski Trybunał Praw Człowieka w swoim orzecznictwie wyraźnie podkreśla znaczenie proceduralnych podstaw powierzenia urzędu sędziego, ponieważ mają one zapewnić właściwy wymiar sprawiedliwości i zgodność z zasadą pewności prawa (por. orzeczenia w sprawach: Henryk i Ryszard Urban p. Polska, Volkov p. Ukrainie, Brudnicka p. Polsce; zob. także wyrok TK sygn. SK 7/06). Trafnie podkreśla zatem Sąd Najwyższy w pisemnym uzasadnieniu wspomnianego wyroku o sygn. III PO 7/18, że: „[n]ie jest dostateczne tylko zadekretowanie niezawisłości sędziowskiej. Niezbędnym elementem jest również zapewnienie gwarancji odnoszących się do różnych aspektów procesu wyłonienia sędziego. (...) Uchybienia na jednym z etapów, nawet hipotetyczne – na co zwrócono uwagę przez pryzmat orzecznictwa ETPCz – mogą powodować nieodwracalne skutki naruszenia standardu i wywoływać ujemne następstwa w sferze praw i wolności jednostek" (s. 21 uzasadnienia tego wyroku).

W wyroku tym Sąd Najwyższy stwierdził także, że nie tylko Krajowa Rada Sądownictwa w obecnym składzie nie jest organem bezstronnym i niezawisłym od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Także Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej, a przez to nie jest sądem w rozumieniu prawa krajowego.

Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na zawisłe przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytania prejudycjalne przedstawione przez sądy rumuńskie (sprawy C-83/19, C-397/19, C-291/19, C-355/19, C-195/19, C-127/19), w których tamtejsze sądy pytają m.in., czy art. 19 ust. 1 akapit drugi traktatu o Unii Europejskiej należy interpretować w ten sposób, że nakłada on na państwa członkowskie obowiązek ustanowienia skutecznej ochrony sądowej w dziedzinach objętych prawem unijnym. Chodzi mianowicie o gwarancje niezależnych postępowań dyscyplinarnych dla sędziów rumuńskich, eliminujących wszelkie ryzyko politycznego wpływu na przebieg takich postępowań, jak bezpośrednie mianowanie przez rząd kierownictwa Inspec?ia Judiciară (Inspekcji Sądowej), nawet na zasadzie tymczasowości. Jakoś nie słychać, aby z powodu zadania pytań prejudycjalnych przez sędziów rumuńskich władze tego kraju wyrzucały sędziów ze służby.

Prawo o ustroju sądów powszechnych w znowelizowanym art. 109 § 1 wymienia enumeratywnie kary dyscyplinarne, które sąd dyscyplinarny może stosować wobec sędziów dopuszczających się przewinień dyscyplinarnych. Wśród nich najsurowszymi są: przeniesienie sędziego na inne miejsce służbowe oraz złożenie sędziego z urzędu. Nowy art. 109 § 1a ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych przewiduje kary , za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości. Ustawodawcy chodzi też o działania kwestionujące stosunek służbowy sędziego lub umocowanie konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej oraz działalność publiczną niedającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów sąd dyscyplinarny. W takich przypadkach może nałożyć tylko złożenie z urzędu lub przeniesienie na inne miejsce służbowe (o ile nie zachodzi wypadek mniejszej wagi) (art. 107 1 pkt 2–4).

W myśl natomiast znowelizowanego art. 75 § 1a ustawy o Sądzie Najwyższym za te przewinienia sąd dyscyplinarny może nałożyć tylko złożenie z urzędu (o ile nie zachodzi wypadek mniejszej wagi).

Za mało kar

Postępowanie dyscyplinarne wobec sędziów nie jest postępowaniem stricte karnym, jednak zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego odpowiednio mają tu zastosowanie przepisy prawa karnego. Zgodnie z art. 53 kodeksu karnego „sąd wymierza karę według swojego uznania, w granicach przewidzianych przez ustawę (...)". Proponowana zmiana w zasadzie niepozostawiająca sądowi wyboru kary dyscyplinarnej wobec ich bardzo ograniczonego katalogu stanowi rażące ograniczenie swobody orzeczniczej sądu dyscyplinarnego.

Zostało to już napiętnowane przez Trybunał Konstytucyjny (wyrok P 11/08) w sprawie dotyczącej ograniczenia przez ustawodawcę możliwości orzekania przez sąd za kwalifikowane zabójstwo tylko dwóch kar izolacyjnych: kary dożywotniego pozbawienia wolności i kary 25 lat pozbawienia wolności (a wobec młodocianego tylko jednej kary – 25 lat pozbawienia wolności). Niezależnie od powyższego podkreślić należy, że wprowadzone nowe rodzaje przewinień dyscyplinarnych, o których wyżej mowa są typowymi przepisami „gumowymi". Dają one organom wykonawczym ministra sprawiedliwości, którymi są rzecznicy dyscyplinarni,oraz niebędącej sądem Izbie Dyscyplinarnej SN możliwość całkowicie swobodnej i niekontrolowalnej interpretacji zachowań sędziów. Przepisy te całkowicie niwelują znaczenie art. 10 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, który gwarantuje prawo do wolności wypowiedzi oraz – wysławiającego tę samą wolność – art. 54 Konstytucji RP.

Obydwa te przepisy niewątpliwie czynią beneficjentami tej wolności również sędziów uczestniczących w dyskursie publicznym, w tym także i tych wypowiadających swoje opinie w aktualnych ostatnio sprawach dotyczących zmian w sferze wymiaru sprawiedliwości.

Europejski Trybunał Praw Człowieka w sytuacji złożenia z urzędu w postępowaniu dyscyplinarnym sędziego, który w swoich publicznych wystąpieniach piętnował niewydolność wymiaru sprawiedliwości (sprawa Kudeshkina przeciwko Rosji), czy prokuratora chcącego wszcząć postępowanie karne przeciwko członkom wojskowej junty (sprawa Kayasu p. Turcji), uznał, że tego rodzaju sankcje, w dodatku zamykające bezpowrotnie możliwość wykonywania dotychczasowego zawodu, wywołują zamrażający efekt (chilling effect).

Rzeczowo, z dystansem i na każdy temat

Efekt ten dotyczy nie tylko osób bezpośrednio dotkniętych sankcjami, lecz także całej grupy zawodowej, zniechęcając na przyszłość potencjalnych autorów krytycznych uwag, którzy będą się obawiać utraty swojego stanowiska ze względu na korzystanie z wolności słowa. Jak wskazuje przykład prezesa Sądu Administracyjnego Liechtensteinu krytykującego sposób wykonywania funkcji przez tamtejszy Sąd Konstytucyjny – nawet głowa państwa nie może ingerować w zakres gwarantowanego przez art. 10 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności prawa sędziego do wyrażania opinii w sprawach dotyczących ważnych kwestii prawnych (sprawa Wille p. Liechtensteinowi).

Niemiecki Federalny Trybunał Administracyjny w jednym ze swoich judykatów z 1987 r. trafnie stwierdził, że „pozbawieni krytycyzmu sędziowie nie leżą ani w interesie państwa, ani społeczeństwa". FTA dodał jednocześnie, że sędzia może wypowiadać się rzeczowo i z dystansem na każdy temat, również na tematy prawno-polityczne, o ile nie ma to bezpośredniego związku z konkretnymi, rozstrzyganymi przez niego sprawami. Dobrze byłoby, aby rządzący, którzy ostatnio z takim zapałem odwołują się do ustawodawstw unijnych w kwestiach etyki sędziowskiej, uwzględnili także tę – jakże słuszną – myśl.

Autor jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, byłym przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej

Zakazane zostało... Takim tytułem został opatrzony tekst głośnego swojego czasu utworu wykonywanego przez Piwnicę pod Baranami, będącego śpiewanym tekstem dekretu o stanie wojennym. Lektura niektórych uchwalonych przez Sejm przepisów, które nowelizują ustawę – Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawę o Sądzie Najwyższym i inne ustawy (druki Sejmu IX kadencji nr 69, 107) nasuwa nieodparte skojarzenie z tym utworem.

Zawarte w ustawie sformułowanie „zabronione jest podejmowanie uchwał podważających zasady funkcjonowania władz Rzeczypospolitej Polskiej i jej konstytucyjnych organów" idealnie wpisuje się w drętwy język nowomowy o „przeciwdziałaniu dalszemu upadkowi dyscypliny społecznej oraz stworzeniu warunków skutecznej ochrony spokoju, ładu i porządku publicznego..." (z uchwały Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego).

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją