Dużo wypadków, mało odpowiedzialności pracodawców

21-letnia Julia M. pracowała jako elektryk w fabryce łożysk tocznych w Svappavaara. 27 lipca przechodziła po podłodze z metalowej kratki, która się obluzowała i Julia spadła ponad 5 m w dół, prosto na taśmę transportową. Krótko po wypadku zmarła w szpitalu. Miała 21 lat.

Aktualizacja: 01.01.2019 09:43 Publikacja: 01.01.2019 08:43

Dużo wypadków, mało odpowiedzialności pracodawców

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Policja i Urząd ds. Bezpieczeństwa i Higieny Pracy przeprowadzili dochodzenie w sprawie. Z postępowania przygotowawczego wynika podejrzenie o naruszeniu prawa o bezpieczeństwie i higienie pracy poprzez nieumyślne spowodowanie śmierci.

Czytaj także: Wypadek przy pracy - czy zwykła praca może być przyczyną

Przyczyną tragicznego wypadku prawdopodobnie była korozja metalowej kratki. I wydało się, że już od lat pracownicy w Svappavaara wskazywali na problemy z rdzą. W ostatnich dziewięciu latach opracowano na ten temat około 50 wewnętrznych raportów. Na dodatek dziewięć miesięcy przed wypadkiem szwedzki Urząd ds. Bezpieczeństwa i Higieny Pracy przeprowadził kontrolę w fabryce łożysk tocznych i przestrzegał, że istnieje ryzyko nieszczęścia w pracy. Władze domagały się, by szwedzkie przedsiębiorstwo wydobywcze LKAB przebadało wszelkie elementy, które mogą niekorzystnie wpływać na zdrowie pracowników lub spowodować wypadek. Szef LKAB mówi, że wymagania potraktowano poważnie i zaradzono problemom mogącym zagrażać bezpieczeństwu pracowników. Choć przyznaje , że w tym przypadku „gdzieś błędnie oceniono stopień ryzyka".

Kiedy w miejscu pracy dochodzi do śmiertelnego wypadku, Urząd ds. Bezpieczeństwa i Higieny Pracy przeprowadza dochodzenie i decyduje potem, czy zgłosi sprawę jako przestępstwo do Narodowej Agencji ds. Środowiska i Zdrowia w Pracy. Nie zawsze jednak zgłoszenia mają konsekwencje prawne dla pracodawcy.

Według dziennika „Svenska Dagbladet", jedynie co dziesiąty przypadek śmierci w pracy kończy się wyrokiem skazującym pracodawcę. Z 294 wniosków o podejrzenie łamania prawa w latach 2013–2018 59 zakończyło się aktem oskarżenia i tylko 31 orzeczeniem winy. Dwie trzecie postępowań przygotowawczych w ubiegłym roku jednak zamknięto. Powód? Brak dowodów. Wiceszef Agencji ds. Środowiska i Zdrowia w Pracy tłumaczy, że nie każdy przypadek utraty życia prowadzi do przedstawienia aktu oskarżenia. Zdarza się bowiem, że pracodawca nie jest w stanie przewidzieć tragedii. By doszło do oskarżenia, musi nastąpić wyraźne odstępstwo od zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Dlatego w niewielu śmiertelnych przypadkach można domagać się odpowiedzialności pracodawcy. Im bardziej skomplikowane jest przestępstwo, tym większe prawdopodobieństwo, że wyrok uwolni podsądnego od zarzutów. Zwłaszcza gdy przebieg wydarzeń jest skomplikowany. Wówczas trudno wskazać, jakie standardy kierownictwo naruszyło i jak to zakwalifikować prawnie. Sprawę może też komplikować udział licznych podwykonawców zatrudnianych przez przedsiębiorstwo. Wystarczy, że nie zgadza się choćby jeden fragment w łańcuchu dowodów.

W obecnej sytuacji jednak nikt nie się nie domaga, żeby zaostrzyć prawo dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy. Mówi się jednak o potrzebie podniesienia jakości dochodzeń i by przebiegały one w szybszym trybie.

Mijający rok to kolejny tragiczny okres pod względem śmiertelnych wypadków w pracy. Do końca listopada w miejscu zatrudnienia życie straciły 42 osoby. Da się zauważyć tendencję spadkową. W latach 1998–2008 rocznie ginęły przeciętnie 64 osoby. Najczęstszy powód to upadek z dużych wysokości, na co szczególnie narażeni są pracownicy branży budowlanej, i ściśnięcie na śmierć np. przez maszynę czy w gruzach. W ciągu ostatniej dekady prawie 500 osób straciło życie na terenie zakładu pracy.

Przytoczmy ranking najniebezpieczniejszych profesji pod względem liczby śmiertelnych wypadków. Prowadzą w nim kierowcy ciężarówek, rolnicy, leśnicy, budowlańcy , elektrycy, operatorzy maszyn, strażacy, dekarze, pracownicy ochrony środowiska, monterzy, policjanci i mechanicy odpowiadający za utrzymywanie w sprawności maszyn.

Julia M. pracowała w zawodzie zakwalifikowanym jako jeden z najbardziej ryzykownych. Czy tragiczny wypadek zaprowadzi kierownictwo do sądu? Nie wiadomo. Już bowiem siedem lat temu wydarzył się poważny upadek z wysokości w jednym z zakładów wydobywczej spółki LKAB. Urząd ds. Bezpieczeństwa i H igieny Pracy stwierdził wówczas, że korozja w podłodze z metalowej kratki spowodowała „śmiertelne niebezpieczeństwo". LKAB jednak w sądzie uniewinniono od zarzutów złamania zasad bhp.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Policja i Urząd ds. Bezpieczeństwa i Higieny Pracy przeprowadzili dochodzenie w sprawie. Z postępowania przygotowawczego wynika podejrzenie o naruszeniu prawa o bezpieczeństwie i higienie pracy poprzez nieumyślne spowodowanie śmierci.

Czytaj także: Wypadek przy pracy - czy zwykła praca może być przyczyną

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem