O walkach frakcyjnych i narastających konfliktach personalnych, które rzutują na funkcjonowanie klubu, mówi się od kilku miesięcy. Niektórzy posłowie angażują się w spory, inni przymykają na nie oczy i zajmują się obowiązkami, ale atmosfera jest na tyle gęsta, że nie sposób udawać, że nic się nie dzieje.
Próbę rozwiązania problemów działacze podjęli ostatnio podczas dwudniowego wyjazdowego posiedzenia w Przypkach pod Tarczynem. – To próba ratowania wszystkiego, ale moim zdaniem nieudana – mówi „Rzeczpospolitej" poseł, który brał udział w posiedzeniu. – Na razie to jest jak wulkan, który śpi, ale jak pieprznie, to nie będzie co zbierać. Personalne konflikty dominują nad innymi sprawami, a zarząd nie potrafi nad tym zapanować – dodaje.
Do trzęsienia ziemi może dojść, gdy światło dzienne ujrzy niespotykana dotąd sytuacja. – Jeden z posłów puścił wiązankę gróźb karalnych do posłanki, a ta ma na to świadków – słyszymy. – Chce złożyć do sejmowej Komisji Etyki wniosek w tej sprawie – mówi nasz rozmówca, ale gdy pytamy o personalia, nabiera wody w usta, bo jak twierdzi, wybuchłby wtedy ogromny skandal.
Według naszych rozmówców wojenek podjazdowych dosyć ma sam Kukiz, o którym trudno powiedzieć, że potrafi utrzymać nerwy na wodzy.
– Szef daje do zrozumienia, że jeśli nic się nie zmieni, rzuci to wszystko – twierdzi nasz rozmówca.