Strajk w CZD: PiS boi się powtórki z 2007 r.

Pielęgniarki deklarują powrót do pracy. PiS boi się powtórki sprzed dekady.

Aktualizacja: 08.06.2016 07:07 Publikacja: 07.06.2016 19:10

Strajkujące domagają się podniesienia pensji o 500 zł. Dyrekcja i rząd proponują im po 400 zł

Strajkujące domagają się podniesienia pensji o 500 zł. Dyrekcja i rząd proponują im po 400 zł

Foto: PAP, Marcin Obara

Wtorek miał być przełomowym dniem w rozmowach ze strajkującymi od dwóch tygodni pielęgniarkami z Centrum Zdrowia Dziecka. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Rzeczpospolitej", negocjacje trwały. Dyrekcja CZD oraz przedstawiciele resortu zdrowia już w poniedziałek złożyli pielęgniarkom propozycje, które ich zdaniem powinny zakończyć protest. Ale strajkujące były innego zdania.

Przewodnicząca strajkujących Magdalena Nasiłowska podkreślała, że pierwotnie pielęgniarki domagały się 35 proc. podwyżki do podstawy (ok. 500 zł), a dyrekcja proponowała im 250 zł. W poniedziałek wieczorem rozmowy stanęły na kwocie 400 zł i wprowadzeniu dodatkowych 5 proc. do dodatków nocnych i świątecznych, które odebrano w 2008 r. – My nie rozszerzamy swoich oczekiwań. Pokazałyśmy, że jesteśmy gotowe na różne ewentualności – mówiła Nasiłowska.

Pielęgniarki nie kryły oburzenia doniesieniami, że przez ich strajk CZD ma zostać zamknięte. Przekonywały, że szpital wciąż przyjmuje nowych pacjentów oraz wykonywane są wszystkie zabiegi, które są niezbędne do ratowania życia.

Dyrekcja CZD poinformowała w poniedziałek, że zadecydowano o zamknięciu oddziałów: immunologii, endokrynologii, diabetologii oraz urologii dziecięcej. Personel z tych klinik miałby być przesunięty tam, gdzie są pacjenci wymagający opieki. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł ocenił, że była to najlepsza decyzja w obecnej sytuacji – zarówno dla pacjentów, jak i dalszego funkcjonowania szpitala.

We wtorek przed gmachem Ministerstwa Zdrowia odbyła się pikieta pielęgniarek z różnych części Polski i aktywistów solidaryzujących się ze strajkującymi w CZD. „Dla dobra pacjenta żądamy ustawowego ustalenia minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych" – napisały w petycji do ministra Radziwiłła pikietujące.

Z kolei z apelem do premier Szydło wystąpiła Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych, która podkreśliła, że dłuższe zwlekanie z rozwiązaniem sytuacji pielęgniarek grozi odejściem od łóżek pacjentów. I to nie z powodu strajku, ale z powodów demograficznych. Według ich wyliczeń już wkrótce jedna trzecia obecnie pracujących odejdzie na emerytury, „a pozostałe zmienią zawód lub wyjadą, bo nie podołają nadmiarowi obowiązków".

Rządzący mają spory problem ze strajkującymi. Za kilka dni – 19 czerwca – mija dziewięć lat od strajku pielęgniarek i położnych, które w czasie rządów PiS zbudowały pod Kancelarią Premiera tzw. białe miasteczko. Politycy PiS nieoficjalnie przyznają, że w partii narastają poważne obawy przed powtórzeniem się tamtego scenariusza.

Rzecznik rządu Rafał Bochenek mówi jednak, że rząd robi wszystko, by doprowadzić do porozumienia w Centrum.

– Minister Radziwiłł cały czas monitoruje rozwój wydarzeń. Zależy nam bardzo, aby ten strajk już się zakończył, i naprawdę robimy wszystko, co w naszej mocy – zapewnia rzecznik. Pytany, czy do strajkujących pojedzie premier Beata Szydło, odpowiada, że taki scenariusz na razie nie jest rozważany. Także szefowa gabinetu Szydło Elżbieta Witek wyklucza taką ewentualność:

– Gdyby premier chciała osobiście w każdej jednej sprawie się spotykać, to zabrakłoby doby. Po to są ministrowie, po to jest rząd, by problemy rozwiązywać. Premier wkracza dopiero wtedy, gdy sytuacja jest naprawdę kompletnie patowa – mówi.

Na środę planowane jest przedstawienie w Sejmie informacji rządu na temat sytuacji w CZD. „Rzeczpospolita" dowiedziała się, że przedstawi ją osobiście premier Szydło.

Wtorek miał być przełomowym dniem w rozmowach ze strajkującymi od dwóch tygodni pielęgniarkami z Centrum Zdrowia Dziecka. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Rzeczpospolitej", negocjacje trwały. Dyrekcja CZD oraz przedstawiciele resortu zdrowia już w poniedziałek złożyli pielęgniarkom propozycje, które ich zdaniem powinny zakończyć protest. Ale strajkujące były innego zdania.

Przewodnicząca strajkujących Magdalena Nasiłowska podkreślała, że pierwotnie pielęgniarki domagały się 35 proc. podwyżki do podstawy (ok. 500 zł), a dyrekcja proponowała im 250 zł. W poniedziałek wieczorem rozmowy stanęły na kwocie 400 zł i wprowadzeniu dodatkowych 5 proc. do dodatków nocnych i świątecznych, które odebrano w 2008 r. – My nie rozszerzamy swoich oczekiwań. Pokazałyśmy, że jesteśmy gotowe na różne ewentualności – mówiła Nasiłowska.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS
Polityka
Małgorzata Wassermann poparła pośrednio kandydata PO w Krakowie
Polityka
Jarosław Kaczyński odwołuje swoją przyjaciółkę z zarządu "Srebrnej"
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory 2024. Kto wygra drugie tury?