- Nie wykluczam, że mógł przysłać (SMS) do ministra Ziobry, a pan minister Ziobro odczytał to, jako program, w którym był pokazany jakiś kawałek prawdy o polskim sądownictwie - mówił w TVN24 Horała komentując sprawę publikacji przez Onet materiałów, z których wynikało, iż były już wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał inspirować internautkę, Emilię S., do prowadzenia działań mających na celu dyskredytację co najmniej 20 sędziów krytycznych wobec reform wymiaru sprawiedliwości prowadzonych przez PiS.
Piebiak, a także jego współpracownik Jakub Iwaniec, mieli m.in. dostarczać internautce adresy, numery telefonów i informacje dotyczące życia osobistego sędziów.
Jednocześnie Horała, w kwestii tego czy Ziobro wiedział o działaniach jego wiceministra stwierdził, iż "nie podejrzewa, żeby pan minister czytał prywatne komunikatory, prywatne wiadomości swoich pracowników".
Poseł PiS zwrócił przy tym uwagę, że w publikacjach Onetu "zostały ujawnione na komunikatorach prywatne rozmowy dwóch, trzech, czterech osób czy pewnej grupy sędziów". - Treść jest nieakceptowalna - przyznał.
Horała zaznaczał też, że "nie wiemy do końca, czy to wszystko w stu procentach jest prawdziwe", ponieważ podstawą publikacji jest "słowo jednej osoby plus screeny, którymi można manipulować"