Pod koniec maja w USA było nieco ponad 9,2 mln nieobsadzonych miejsc pracy. W historii tych danych, sięgającej grudnia 2000 r., tylu wakatów jeszcze w USA nie było. W kwietniu, jak wstępnie szacował Departament Pracy, wakatów było 9,3 mln. Ale w środę, przy okazji publikacji majowych danych, ten wynik został zrewidowany w dół.

Rekordowa liczba nieobsadzonych miejsc pracy świadczy o tym, że amerykańskie przedsiębiorstwa nie nadążają ze zwiększaniem zatrudnienia w odpowiedzi na eksplozję popytu, do której doszło po zniesieniu większości antyepidemicznych restrykcji. W maju zatrudnienie poza rolnictwem wzrosło w USA o 583 tys. osób, a w czerwcu – jak wynika z opublikowanych w piątek danych – o 850 tys. To sugeruje, że także w minionym miesiącu liczba wakatów pozostała bardzo wysoka. „Zapotrzebowanie na pracowników jest bardzo duże, ale jednocześnie liczba chętnych do pracy nie rośnie szybko. To prawdopodobnie jest konsekwencja zwiększonych w czasie kryzysu świadczeń dla bezrobotnych, problemów z opieką nad dziećmi oraz obaw przed Covid-19" – tłumaczy Ian Shepherdson, główny ekonomista w firmie analitycznej Pantheon Macroeconomics. „Drugą stroną tego medalu jest to, że osoby pracujące znalazły się w bardzo silnej pozycji, aby wykorzystać niedobór rąk do pracy do poprawy swoich warunków zatrudnienia" – dodaje.

Przejawem tego wzrostu siły przetargowej pracowników jest bardzo wysoka liczba dobrowolnych odejść z pracy. W kwietniu na taką zmianę zdecydowało się niemal 4 mln Amerykanów, najwięcej w historii danych, a w maju 3,6 mln. Podobne liczby odejść notowano tuż przed wybuchem pandemii, co było odzwierciedleniem bardzo dobrej koniunktury na rynku pracy. Stopa bezrobocia w USA spadła wówczas po raz pierwszy od 50 lat poniżej 3,5 proc.

Pandemia doprowadziła do wzrostu stopy bezrobocia nawet powyżej 10 proc. W czerwcu wskaźnik ten nadal był w pobliżu 6 proc. A w tych okolicznościach duża rotacja pracowników jest pewną niespodzianką. Zdaniem Shepherdsona Amerykanie zdają sobie sprawę z tego, że we wrześniu, gdy zasiłki dla bezrobotnych wrócą do poziomu sprzed kryzysu, a szkoły będą już zapewne w pełni otwarte, liczba osób chętnych do pracy mocno wzrośnie. „Niektórzy pracownicy chcą zmienić pracę teraz, korzystając z desperacji pracodawców" – tłumaczy ekonomista.