W poniedziałek 3 października 2016 r. odbył się strajk kobiet - protest wobec możliwego zaostrzenia przepisów dot. aborcji. Akcja miała swój początek w internecie - jej uczestniczki zapowiedziały nieprzyjście do pracy lub niewykonywanie swoich codziennych obowiązków. W wielu miastach zaplanowano też manifestacje.
Akcja, zapoczątkowana na Facebooku, była reakcją na projekt "Stop Aborcji", wprowadzający całkowity zakaz przerywania ciąży oraz kary m.in. dla kobiet, które poddadzą się aborcji. Ostatecznie projekt został przez Sejm odrzucony.
- Gdyby fanatykom udało się przepchnąć ten projekt przez Sejm, mielibyśmy w Polsce najbardziej barbarzyńskie i antykobiece prawo w naszej części świata. Jednak kiedy polski internet zalały zdjęcia ludzi ubranych na czarno, PiS przestraszył się siły polskich kobiet i rakiem wycofał się z forsowania tej nieludzkiej ustawy — powiedziała Dorota Olko. Jej zdaniem był to był pierwszy raz, kiedy udało się zatrzymać "pisowską machinę do przepychania antyspołecznych ustaw".
Zdaniem działaczek partii Razem "walka o prawa kobiet wciąż trwa". - Dzięki masowej mobilizacji Polek udało się zatrzymać ustawę Ordo Iuris, ale środowiska ekstremistów nie zakończyły swoich antykobiecych działań — stwierdziła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Działaczki przypomniały, że nowy projekt ustawy antyaborcyjnej zapowiedziała fundacja "Życie i Rodzina" Kai Godek. Trwa zbiórka podpisów pod tym projektem.