Mogłoby się wydawać ryzykowne wskazywanie nazwiska przyszłego prezydenta na ponad pół roku przed wyborami, przewidzianymi na przełom kwietnia i maja przyszłego roku. A jednak wielu obserwatorów francuskiej sceny politycznej uważa, że najprawdopodobniej poznamy je już 27 listopada tego roku, a więc w dniu, w którym odbędzie się druga tura prawyborów prawicy i centrum.
Zwycięzca tych prawyborów będzie zdecydowanym faworytem wyborów prezydenckich. Dlaczego? Nic nie wskazuje na to, aby w drugiej turze wyborów prezydenckich mógł się znaleźć przedstawiciel socjalistycznej lewicy rządzącej Francją od 2012 roku.
Podziały na lewicy
Polityczny i ekonomiczny bilans rządzącego obozu jest wyraźnie negatywny, a prezydent François Hollande bije rekordy niepopularności w sondażach opinii publicznej. Większość znawców francuskiej sceny politycznej przypuszcza, że pomimo tego faktu zdecyduje się na start w wyborach. Jednak nawet gdyby zrezygnował i reprezentowanie obozu rządzącego przypadło popularniejszemu od prezydenta premierowi Manuelowi Vallsowi, sytuacja socjalistów niewiele się zmieni.
Partia Socjalistyczna jest głęboko podzielona. Silny w niej nurt lewicowy zarzuca prezydentowi i premierowi zdradę wyborczego programu PS w kwestiach ekonomicznych. Chociaż w partii mają się odbyć prawybory, Arnaud Montebourg, były socjalistyczny minister przemysłu i ekonomii, reprezentujący ten nurt zapowiada, że bez względu na ich wynik wystartuje w wyborach prezydenckich.
Bez wątpienia będzie kandydował w wyborach reprezentant skrajnej lewicy Jean-Luc Mélenchon. W 2012 roku uzyskał ponad 11 proc. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku może co najmniej powtórzyć ten wynik. Swego kandydata będą na pewno mieli także ekolodzy, których partia ma we Francji bardzo lewicowy profil. Na domiar złego dla głównego nurtu PS do startu w wyborach prezydenckich przygotowuje się także Emmanuel Macron, były reformatorski minister finansów w rządzie Vallsa, stanowiący dla socjalistów konkurencję z prawej strony. Zanosi się więc na to, że głosy szeroko rozumianego elektoratu lewicy zostaną rozproszone na wielu kandydatów, a oficjalny kandydat PS nie tylko nie zakwalifikuje się do drugiej tury, ale będzie miał trudności z zajęciem trzeciego miejsca.