Okruchy dobra

Znowu musimy pomyśleć o sensie życia. To od nas zależy, czy z tej epidemii wyjdziemy lepsi czy gorsi.

Aktualizacja: 23.03.2020 21:33 Publikacja: 23.03.2020 19:48

Okruchy dobra

Foto: AFP

Kryzys, niepewność i lęk zdzierają otoczki kulturowe oraz społeczne i docierają do osamotnionych jednostek, do mnie jako indywiduum, jako osoby. To ja muszę przemyśleć moje reakcje i podjąć własne decyzje. Nagle brakuje gotowych recept, nie ma też identycznych sytuacji. To, co wydawało się stabilne i powtarzalne, pękło jak bańka mydlana. Otaczający nas świat zadaje teraz inne pytania: o sens, o hierarchię wartości, relacje z innymi. Nic się nie dzieje automatycznie. Rzeczywistość skutecznie wyłuskuje z bezrefleksyjnego zabiegania, niedoczasu oraz rutyny. Dotąd w cenie była wiedza, zdobywanie kolejnych terabajtów informacji, oraz inteligencja – umiejętność coraz szybszego operowania tymi terabajtami. Teraz ważniejsze okazują się mądrość, zdolność ustalania hierarchii celów i podejmowania dobrych decyzji. Znowu musimy pomyśleć o sensie życia. I to jest, w paradoksalny sposób, pozytywny skutek tego trudnego okresu.

Jego negatywne skutki to owo pandemiczne zło. To cierpienie i śmierć, to lęk i przymusowa izolacja. Dla milionów osób to także obawa o to, czy ich zakład pracy przetrwa kryzys. Niepewność, czy będą się w stanie utrzymać. Dla innych to okres przeciążenia nadludzką wręcz pracą. A nad wszystkim panuje świadomość, że mikroby mogą być wszędzie: w tramwaju, sklepie, każdym napotkanym człowieku.

Taki czas może wyzwalać egoizm. Słyszę od przyjaciół, których staram się wspierać, pracujących w sztabach antykryzysowych, że pojawiają się tam osoby z groteskowymi roszczeniami, bezsensownie zabierając czas lekarzy, ratowników, ludzi zajmujących się niesieniem pomocy. Można też nasz powszedni egoizm ubrać w szatę „obywatelskiego posłuszeństwa" – odcięcia się od innych w ramach ograniczenia kontaktów. Nieoczekiwanie dostrzegamy, że maksyma „cierpienie uszlachetnia" jest frazesem. Ono – w pierwszym odruchu – wyzwala w ludziach, także we mnie, egoizm. I trzeba dokonać wysiłku, by ten naturalny egoizm przekroczyć, by zadać sobie pytanie: gdzie w moim otoczeniu są ludzie bardziej ode mnie potrzebujący pomocy? Jak swoimi umiejętnościami, czasem i zasobami mogę im pomóc? Życie niszczy papierowe deklaracje oraz subtelne teorie i zadaje pytania w realu – o hierarchię wartości w praktyce.

Wielu z nas, po raz pierwszy od dawna, otrzymało margines wolnego czasu. Można go bezwartościowo zmarnować, wypełnić byle czym i przeczekać okres pandemii. Ale można też ten czas wykorzystać na to, na co w zabieganej codzienności brakowało nam wolnej chwili, na pogłębienie najważniejszych relacji: z Panem Bogiem oraz z najbliższymi. Brakowało nam też czasu, także siły, na poważniejszą lekturę, na studium. Teraz to się zmieniło. Także media społecznościowe z bezsensownych pożeraczy naszego czasu można dzisiaj zamieniać w przestrzeń budowania wspólnoty. To ja – choćby odrobinę – usensowniam, albo też jeszcze pogłębiam bezsens czasu zarazy.

Dla każdego, zwłaszcza dla katolików przeżywających okres przygotowań do świąt Wielkiej Nocy, ten nieprosty czas wielkopostny jest więc zarazem i szansą. Wielki Post A.D. 2020 może stać się bowiem czasem pogłębionej modlitwy, refleksji i studium – nie takich, które mnie izolują od innych, ale które pogłębiają solidarność z bliźnimi. Może też, a nawet powinien, stać się czasem czynnego dzielenia się dobrem – troski o ludzi starszych, wspierania poszkodowanych przez pandemię, charytatywnego działania online, dzielenia się moimi talentami, moim czasem i moimi pieniędzmi.

Koronawirus wiele osób pozbawił już życia, wiele osób jeszcze poniesie uszczerbek na zdrowiu, wstrząsnął gospodarką całego świata i niektórych ograbia z majątku. Ale to ode mnie zależy, czy z tej epidemii wyjdziemy lepsi, czy też gorsi. Może w niewielkim stopniu, ale konkretnym. Ten czas naocznie pokazuje, jak ułudne są widowiskowe sukcesy, a ostają się nawet kruszyny dobra.

—not. kapla

O. Maciej Zięba jest dominikaninem, był działaczem opozycji antykomunistycznej w PRL

Kryzys, niepewność i lęk zdzierają otoczki kulturowe oraz społeczne i docierają do osamotnionych jednostek, do mnie jako indywiduum, jako osoby. To ja muszę przemyśleć moje reakcje i podjąć własne decyzje. Nagle brakuje gotowych recept, nie ma też identycznych sytuacji. To, co wydawało się stabilne i powtarzalne, pękło jak bańka mydlana. Otaczający nas świat zadaje teraz inne pytania: o sens, o hierarchię wartości, relacje z innymi. Nic się nie dzieje automatycznie. Rzeczywistość skutecznie wyłuskuje z bezrefleksyjnego zabiegania, niedoczasu oraz rutyny. Dotąd w cenie była wiedza, zdobywanie kolejnych terabajtów informacji, oraz inteligencja – umiejętność coraz szybszego operowania tymi terabajtami. Teraz ważniejsze okazują się mądrość, zdolność ustalania hierarchii celów i podejmowania dobrych decyzji. Znowu musimy pomyśleć o sensie życia. I to jest, w paradoksalny sposób, pozytywny skutek tego trudnego okresu.

Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?