Prezydent będzie się trzymał oficjalnego komunikatu Białego Domu – zapewniają źródła dyplomatyczne zza oceanu. Ten zaś zapowiada, że Donald Trump przyjeżdża do Warszawy, „aby podkreślić historyczne związki łączące Amerykę i Polskę oraz gotowość do stawienia czoła wspólnym zagrożeniom dla bezpieczeństwa". Nie ma tu miejsca na przekaz, który stawiałby w trudnej sytuacji polskiego sojusznika.
– Przewidujemy szczere rozmowy, ale za zamkniętymi drzwiami – zapowiadają nasi rozmówcy.
Taki scenariusz Trump już przerobił w lipcu 2017 r., kiedy sławił Polskę w przemówieniu przed pomnikiem Powstania Warszawskiego. Entuzjastyczną reakcję tłumów wspominał później wielokrotnie, szczególnie że spotkał się z odmiennym przyjęciem w innych stolicach Europy, w tym w Londynie i Paryżu. Teraz, kiedy w decydującą fazę wchodzi kampania przed wyborami prezydenckimi w USA, Trump liczy na powtórzenie doświadczenia sprzed dwóch lat.
Do tej pory poważnym zgrzytem w dobrze rozwijających się relacjach między Warszawą i Waszyngtonem pozostały wizy: podczas gdy do Niemiec czy Francji Polacy mogą od 30 lat jeździć bez przeszkód, wyjazd do USA wciąż wymaga formalności w konsulacie. Ale z naszych informacji wynika, że teraz ma się to szybko zmienić.
– Trwają ostateczne obliczenia, ale wszystko wskazuje na to, że wskaźnik odmów wiz spadł poniżej 3 proc. A to otwiera Polsce drogę do wejścia do programu visa waiver – mówią amerykańskie źródła. Prezydent powinien o tym wspomnieć albo w niedzielnym przemówieniu na placu Piłsudskiego, albo dzień później na konferencji prasowej po spotkaniu z Andrzejem Dudą.