Wkrótce minie pięć lat od ciężkiego pobicia Wojciecha Kwaśniaka. Wyroku nie ma do dziś. Dwóch oskarżonych jest na wolności, dwóch za kratami, ale są tymczasowo aresztowani do innych spraw. Jeden jest w więzieniu w Niemczech i rezygnuje z udziału w procesie. Czy uda się przed sądem postawić bezpośredniego sprawcę pobicia? Jego rodzina twierdzi, że leczy się psychiatrycznie. Sądowe wezwania na stawienie się na badania psychiatryczne pozostają bez odpowiedzi. Sąd (w nowym składzie) wyznaczył jednak termin rozprawy.
Czytaj także: Proces o napaść na wiceszefa KNF rusza na nowo
Tuż przed domem
Do pobicia Wojciecha Kwaśniaka (otrzymał kilka ciosów w głowę twardym narzędziem) doszło 16 kwietnia 2014 r. przed jego domem. Sprawca dostał się na posesję przez wycięte w ogrodzeniu przejście. Atak na ówczesnego wiceszefa KNF poprzedzono kilkutygodniowymi przygotowaniami: zakupiono samochód, teleskopową metalową pałkę. „Twardy" dostał egzemplarz „Pulsu Biznesu" z fotografią Kwaśniaka. Sekatorem rozciął siatkę ogrodzenia (przez którą później zresztą uciekł) i czekał na ofiarę na terenie posesji. Około 18.30 Kwaśniak wpadł w pułapkę zastawioną pod jego domem.
Czytaj także: Dziwne przypadki pewnego procesu
„Zanim dostał się do mieszkania, został z zaskoczenia wielokrotnie uderzony teleskopową metalową pałką" – czytamy w akcie oskarżenia.