"Deutsche Welle" przypomina, że więźniowie obozu Stutthof umierali nie tylko z niedożywienia. Zmarli także z wyczerpania pracą przymusową, z wychłodzenia, przez choroby, zostali zastrzeleni lub zagazowani. Pilnowali ich strażnicy na 25 wieżach. Przez okna z każdej strony mogli doskonale obserwować teren. - Musieli widzieć też dym kłębiący się z kominów krematorium. Czy mogli zignorować ten horror? Czy są współodpowiedzialni za działanie nazistowskiej machiny zbrodni? - pyta "DW".

Bruno D. miał wtedy 17-18 lat i regularnie, między latem 1944 r. a wiosną 1945 r., pełnił wartę na wieżach. Jako strażnik SS z bronią w ręku pilnował więźniów w obozie zagłady – głosi akt oskarżenia. Teraz, 74 lata po wyzwoleniu obozu, 93-letni mężczyzna musi odpowiedzieć przed sądem krajowym w Hamburgu za współudział w 5230 morderstwach.

Ponieważ Bruno D. nie był jeszcze wtedy przez cały okres pełnienia służby pełnoletni, sąd dla nieletnich wyjaśni, czy jako strażnik nie tylko zapobiegał ucieczce ludzi, ale także buntom i wyzwoleniu więźniów. Prokuratura jest pewna, że ??„świadomie popierał podstępne i okrutne zabijanie szczególnie żydowskich więźniów". Będąc „trybikiem morderczej machiny", był gotów „realizować nakaz zabijania".

"DW" zwraca uwagę, że proces będzie odbywał się w trudnych warunkach. Przed rozpoczęciem trzeba było wyjaśnić, czy Bruno D. może, ze względu na stan zdrowia, uczestniczyć w rozprawach. Eksperci uznali, że tak, ale w ograniczonym stopniu. Nie wiadomo, czy jego stan zdrowia utrzyma się i czy kiedyś zapadnie wyrok.