Tarcza 4.0 - jakie zmiany w prawie karnym

Któż w dzisiejszych czasach śmiałby oczekiwać obiektywnej, wieloaspektowej analizy? Mimo to zdumiewa zapiekłość krytykantów, bez żenady sięgających po każdy, nawet najbardziej absurdalny argument i niecofających się przed wprowadzaniem opinii publicznej w błąd.

Publikacja: 01.07.2020 07:35

Tarcza 4.0 - jakie zmiany w prawie karnym

Foto: AdobeStock

Zmiany w kodeksie karnym dokonane tarczą 4.0 (ustawa z 19 czerwca 2020 r.) są krytykowane w sposób równie hałaśliwy, co stronniczy, choć hałas generuje raptem kilka osób, możliwych do zliczenia na palcach jednej ręki. Któż w obecnych czasach śmiałby oczekiwać obiektywnej, wieloaspektowej analizy? Mimo to zdumiewa zapiekłość krytykantów, bez żenady sięgających po każdy, nawet absurdalny argument i niecofających się przed wprowadzaniem opinii społecznej w błąd.

Szczególną furię wywołują dwa rozwiązania: pierwsze to zmiana art. 37a k.k., stanowiąca doprecyzowanie przesłanek stosowania kary zamiennej, drugi to art. 57b k.k., umożliwiający za określony w art. 12 k.k. czyn ciągły orzekanie kary do podwójnej wysokości górnej granicy ustawowego zagrożenia.

Czytaj także: Tarcza 4.0: zmiany w prawie karnym

Z jakich to dział wystrzelono przeciwko nowelizacji art. 37a k.k.?

Pierwszy zarzut uderza naiwnością – zakwestionowano i obśmiano wymóg, aby sędzia przed podjęciem decyzji o orzeczeniu grzywny lub ograniczenia wolności za czyn zagrożony więzieniem ustalał, że w przypadku gdyby musiał to więzienie orzec, nie trwałoby ono dłużej od roku. Wymóg taki, zdaniem przedstawiciela Biura RPO Michała Hary, jak i prawnika Mikołaja Małeckiego „zmusza sędziego do zaprzeczania samemu sobie" poprzez konieczność przedstawienia „skomplikowanego i wewnętrznie sprzecznego" uzasadnienia swej decyzji.

To humorystyczne, że narybek krakowskiego środowiska karnistów namiętnie atakuje rozwiązanie, które – pomijając fakt, że przez dekady było z powodzeniem stosowane w polskich sądach – od samego początku, w identycznej postaci, istnieje w obecnym kodeksie jako element kary zamiennej przewidzianej w art. 329 i 330. Zważywszy że obecny kodeks został opracowany przez tak uznanych dogmatyków jak Andrzej Zoll, Andrzej Wąsek, Leszek Kubicki czy Tomasz Kaczmarek, ta infantylna krytyka ich koncepcji ze strony osób bardziej znanych z drewnianego rapowania niż szczególnego dorobku jawi się jako zachowanie nazbyt zuchwałe.

Drugi zarzut nie jest infantylny, lecz po prostu nieprawdziwy i wprowadza opinię społeczną w błąd. Skutkiem zmiany art. 37a k.k. miałoby być mianowicie zaostrzenie odpowiedzialności za takie przestępstwa, jak przerwanie ciąży, błąd lekarski czy znieważenie prezydenta RP (swoją drogą ciekawy dobór przykładów – zważywszy na gorący czas kampanii wyborczej brakuje jeszcze przykładów rzekomych zaostrzeń godzących w rolników, górników, emerytów oraz matki karmiące). Zdaniem M. Małeckiego w przypadku tych trzech przestępstw wskutek nowelizacji zmianie ulegnie zagrożenie karą. Rozpowszechnia on pogląd, że dotąd czyny te były zagrożone obok więzienia także karami wolnościowymi, a po zmianie staną się zagrożone jedynie tą pierwszą karą.

To oczywista bzdura – wszystkie te czyny od wejścia kodeksu w życie nieprzerwanie zagrożone były, i są nadal, wyłącznie pozbawieniem wolności, natomiast za każdy z nich możliwe było, i tak samo będzie na podstawie znowelizowanego art. 37a k.k., orzeczenie grzywny lub ograniczenia wolności.

Baśń o modyfikatorze sankcji, którego nie było

Co zrobi krytykant, gdy wskaże mu się fałszywy charakter jego argumentu? Zapewne przewrotnie oświadczy, że on bynajmniej nie twierdził, iż zaostrzenie będzie skutkować niemożnością orzeczenia grzywny lub ograniczenia wolności. Skądże znowu, on jedynie sygnalizował, że doszło do zmiany zagrożeń ustawowych za te przestępstwa i objęcia ich ramami jedynie kary więzienia. A następnie przywołany zostanie sofizmat, niskiej co prawda próby, czyli koncepcja traktowania art. 37a k.k. jako rzekomego modyfikatora sankcji grożących za poszczególne przestępstwa.

W rzeczywistości owa koncepcja została sformułowana, aby usprawiedliwić fakt, że w przepisie tym nie zawarto żadnych kryteriów jego stosowania, przez co pogłębiono i tak już nadmierną swobodę decyzji orzeczniczych sądów, szkodliwą zarówno z punktu widzenia zasady równości wobec prawa, jak i realizacji funkcji ochronnej prawa karnego. Zgodnie z tą koncepcją dotychczasowy art. 37a k.k. to wielki kwantyfikator, którego rolą jest współwyznaczanie zagrożeń karnych za przestępstwa kodeksowe i pozakodeksowe poprzez wprowadzanie do każdej sankcji przewidującej pozbawienie wolności nie surowsze od ośmiu lat dodatkowo grzywny i ograniczenia wolności.

Stanowisko to oczywiście ma swoich zwolenników (a nawet odzwierciedlenie w kilku judykatach – ale właściwie który z wykluczających się poglądów na dowolne zagadnienie nie jest w orzecznictwie reprezentowany?), niestety nie jest ono możliwe do przekonywującej obrony. Kontrargumenty są nietrudne do sformułowania.

Po pierwsze, gdyby ustawodawca zamierzał nadać art. 37a k.k. charakter modyfikatora sankcji, to oczywistą konsekwencją byłoby usunięcie z tych sankcji zagrożeń grzywną i ograniczeniem wolności, w przypadkach gdy takie kary były w nich obok pozbawienia wolności przewidziane. A więc przestępstwa zagrożone np. grzywną, ograniczeniem wolności i karą pozbawienia wolności do roku powinny od tej pory mieć w sankcji wyłącznie pozbawienie wolności – wszak grzywna i ograniczenie wolności byłyby „dodawane" przez art. 37a k.k. Sankcje alternatywne stałyby się zbędne, skoro „z automatu" kreowałby je art. 37a k.k. Takich jednak modyfikacji ustawodawca w 2015 r. razem z tym przepisem nie wprowadził – i chyba raczej nie z lenistwa.

Po drugie, dotychczasowa formuła art. 37a k.k. mówiła o czynach, za które „ustawa przewiduje zagrożenie karą pozbawienia wolności....", pozwalając zamiast tej kary orzec kary wolnościowe – wynikało z niej bezspornie, że zagrożenie to jedynie kara więzienia, a kary wolnościowe „można orzec zamiast", jako typowe kary zamienne. Racjonalny ustawodawca, gdyby chciał, aby art. 37a k.k. stanowił modyfikator sankcji, napisałby po prostu: „Czyn zagrożony według ustawy karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą ośmiu lat jest alternatywnie zagrożony również grzywną lub karą ograniczenia wolności" – czego jednak nie uczynił.

Po trzecie, gdyby dotychczasowy art. 37a k.k. był modyfikatorem sankcji, z dniem 1 lipca 2015 r. we wszystkich przypadkach, gdy w sankcji przewidziana była grzywna lub ograniczenie wolności z podwyższoną dolną granicą, granica ta ulegałaby faktycznemu obniżeniu do wymiaru podstawowego, czyli 10 stawek dziennych i 1 miesiąca. Tak więc np. czyn z art. 58 ust. 1 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, zagrożony grzywną nie niższą niż 240 stawek dziennych (a więc co najmniej 2400 zł), stałby się przestępstwem zagrożonym grzywną w wysokości od 10 stawek dziennych (a więc od 100 zł). Konsekwencje działania automatycznego modyfikatora sankcji doprowadziłyby więc do kryminalnopolitycznego absurdu.

I jeszcze jedno – jak racjonalnie wytłumaczyć, aby ustawodawca miał mocą art. 37a k.k. tak zmodyfikować sankcje, by w rezultacie alternatywnie grożące kary, np. za oszustwo, mogły być orzekane od najniższego wymiaru w przypadku grzywny i ograniczenia wolności, a w przypadku znacznie surowszego pozbawienia wolności dolny wymiar musiałby wynosić przynajmniej sześć miesięcy?

Jest to pytanie retoryczne, bo nie sposób ten absurd sensownie wytłumaczyć.

Koncepcja „modyfikatora sankcji", mimo jej oczywistych słabości uparcie lansowana przez tzw. środowisko krakowskie, nie przekonała m.in. prof. Violetty Konarskiej-Wrzosek, stwierdzającej, że wynikająca z art. 37a k.k. „możliwość korzystania przez sądy z zamiennych kar wolnościowych i orzekanie jednej z nich zamiast grożącej kary pozbawienia wolności nie jest niczym uwarunkowana i opiera się na swobodnym uznaniu", i wskazującej, że zamiana na ograniczenie wolności lub grzywnę kary pozbawienia wolności w wymiarze do ośmiu lat „wydaje się liberalizacją odpowiedzialności karnej zbyt daleko idącą". Nieprzekonanych do tej śmiałej koncepcji jest zresztą znacznie więcej. Kolejny to prof. Robert Zawłocki, również traktujący art. 37a k.k. jako instytucję sądowego wymiaru kary w postaci podstawy zamiany jej rodzaju – co ważne, jest to były członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego w okresie, gdy na jej posiedzeniach brzmienie art. 37a k.k. było formułowane.

Działałem z rozmysłem, proszę o łagodną karę!

A jakie armaty wytoczono przeciwko podwyższeniu górnej granicy kary za czyn ciągły z art. 12 k.k.? Tu znów dominuje niewybredny populizm – przywołuje się obrażający inteligencję odbiorcy przykład kary 16 lat pozbawienia wolności grożącej za dwie kradzieże batoników zakwalifikowane jako kradzieże szczególnie zuchwale.

Groza ogarnia, kiedy się pomyśli, jak niskie zdanie o sędziach muszą mieć kolporterzy tego argumentu.

Wprowadzone podwojenie górnej granicy kary za czyn ciągły jest w pełni racjonalne – absurdem było, że polskie prawo, jako jedyne chyba w Europie, traktowało działanie sprawcy z premedytacją (bo czym innym jest działanie ze „z góry powziętym zamiarem" jak nie działaniem cum dolo directo praemeditativo?) jako okoliczność łagodzącą odpowiedzialność.

W rezultacie nie miało znaczenia, czy sprawca dokonał włamania do trzech czy do trzydziestu samochodów albo czy ukradł dwa rowery czy dwieście – wszak działał ze „z góry powziętym zamiarem", a zatem możemy mu wymierzyć karę nie wyższą niż w granicach zagrożenia przewidzianych za jeden czyn. Absurd tego podejścia jest rażący i nowelizacja szczęśliwie z nim kończy.

Coraz trudniej o argumenty

I jeszcze na koniec mały powrót do art. 37a k.k.

Prof. Włodzimierz Wróbel twierdzi, odnosząc się do wymogu orzeczenia na podstawie nowej formuły tego artykułu środka karnego, kompensacyjnego lub przepadku, że w wielu sytuacjach do orzeczenia takiego środka brak będzie jakichkolwiek podstaw prawnych, np. przy nielegalnej aborcji (swoją drogą, co takiego jest w tym przestępstwie, że karniści są na jego tle tak „zakręceni"?).

Znów nie jest to trafny argument – przy nielegalnej aborcji oczywistą podstawę do orzeczenia środka kompensacyjnego stanowi art. 47 § 1 k.k., pozwalający orzec nawiązkę za każdy umyślny czyn przeciwko życiu i zdrowiu, a do takich należy to przestępstwo.

Autor jest prokuratorem, b. sędzią, dyrektorem Biura Prezydialnego

Prokuratury Krajowej, w 2019 r. reprezentował stronę polską w postępowaniu przed TSUE ws. pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego

Zmiany w kodeksie karnym dokonane tarczą 4.0 (ustawa z 19 czerwca 2020 r.) są krytykowane w sposób równie hałaśliwy, co stronniczy, choć hałas generuje raptem kilka osób, możliwych do zliczenia na palcach jednej ręki. Któż w obecnych czasach śmiałby oczekiwać obiektywnej, wieloaspektowej analizy? Mimo to zdumiewa zapiekłość krytykantów, bez żenady sięgających po każdy, nawet absurdalny argument i niecofających się przed wprowadzaniem opinii społecznej w błąd.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Konsumenci
UOKiK ukarał dwie znane polskie firmy odzieżowe. "Wełna jedynie na etykiecie"
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego