To humorystyczne, że narybek krakowskiego środowiska karnistów namiętnie atakuje rozwiązanie, które – pomijając fakt, że przez dekady było z powodzeniem stosowane w polskich sądach – od samego początku, w identycznej postaci, istnieje w obecnym kodeksie jako element kary zamiennej przewidzianej w art. 329 i 330. Zważywszy że obecny kodeks został opracowany przez tak uznanych dogmatyków jak Andrzej Zoll, Andrzej Wąsek, Leszek Kubicki czy Tomasz Kaczmarek, ta infantylna krytyka ich koncepcji ze strony osób bardziej znanych z drewnianego rapowania niż szczególnego dorobku jawi się jako zachowanie nazbyt zuchwałe.
Drugi zarzut nie jest infantylny, lecz po prostu nieprawdziwy i wprowadza opinię społeczną w błąd. Skutkiem zmiany art. 37a k.k. miałoby być mianowicie zaostrzenie odpowiedzialności za takie przestępstwa, jak przerwanie ciąży, błąd lekarski czy znieważenie prezydenta RP (swoją drogą ciekawy dobór przykładów – zważywszy na gorący czas kampanii wyborczej brakuje jeszcze przykładów rzekomych zaostrzeń godzących w rolników, górników, emerytów oraz matki karmiące). Zdaniem M. Małeckiego w przypadku tych trzech przestępstw wskutek nowelizacji zmianie ulegnie zagrożenie karą. Rozpowszechnia on pogląd, że dotąd czyny te były zagrożone obok więzienia także karami wolnościowymi, a po zmianie staną się zagrożone jedynie tą pierwszą karą.
To oczywista bzdura – wszystkie te czyny od wejścia kodeksu w życie nieprzerwanie zagrożone były, i są nadal, wyłącznie pozbawieniem wolności, natomiast za każdy z nich możliwe było, i tak samo będzie na podstawie znowelizowanego art. 37a k.k., orzeczenie grzywny lub ograniczenia wolności.
Baśń o modyfikatorze sankcji, którego nie było
Co zrobi krytykant, gdy wskaże mu się fałszywy charakter jego argumentu? Zapewne przewrotnie oświadczy, że on bynajmniej nie twierdził, iż zaostrzenie będzie skutkować niemożnością orzeczenia grzywny lub ograniczenia wolności. Skądże znowu, on jedynie sygnalizował, że doszło do zmiany zagrożeń ustawowych za te przestępstwa i objęcia ich ramami jedynie kary więzienia. A następnie przywołany zostanie sofizmat, niskiej co prawda próby, czyli koncepcja traktowania art. 37a k.k. jako rzekomego modyfikatora sankcji grożących za poszczególne przestępstwa.
W rzeczywistości owa koncepcja została sformułowana, aby usprawiedliwić fakt, że w przepisie tym nie zawarto żadnych kryteriów jego stosowania, przez co pogłębiono i tak już nadmierną swobodę decyzji orzeczniczych sądów, szkodliwą zarówno z punktu widzenia zasady równości wobec prawa, jak i realizacji funkcji ochronnej prawa karnego. Zgodnie z tą koncepcją dotychczasowy art. 37a k.k. to wielki kwantyfikator, którego rolą jest współwyznaczanie zagrożeń karnych za przestępstwa kodeksowe i pozakodeksowe poprzez wprowadzanie do każdej sankcji przewidującej pozbawienie wolności nie surowsze od ośmiu lat dodatkowo grzywny i ograniczenia wolności.
Stanowisko to oczywiście ma swoich zwolenników (a nawet odzwierciedlenie w kilku judykatach – ale właściwie który z wykluczających się poglądów na dowolne zagadnienie nie jest w orzecznictwie reprezentowany?), niestety nie jest ono możliwe do przekonywującej obrony. Kontrargumenty są nietrudne do sformułowania.