Mimo że przegląd techniczny auta trwa średnio ok. 10 minut, a motocykla jeszcze krócej, diagnosta kończy badanie dopiero po półgodzinie. Powód? Winne nie są przepisy prawa, w tym ustawa o kierujących pojazdami – ustaliła „Rzeczpospolita". Powodem wydłużenia czasu badań jest strach przed ich zbyt szybkim zakończeniem. Badania są bowiem teraz odnotowywane w Centralnej Ewidencji Pojazdów. Inny powód to zmiany, jakie będziemy musieli wprowadzić za sprawą unijnej dyrektywy.
Czytaj także: Nowe opłaty dla kierowców
Ostrożni specjaliści
Od kilku miesięcy pod stacjami kontroli pojazdów w całym kraju są kolejki. Ich powodem nie jest jednak rosnąca liczba aut, lecz zachowanie diagnostów. Kończą oni wprawdzie badanie po kilku czy kilkunastu minutach, ale potem czekają np. kwadrans, by dokonać wpisu do CEP.
– To zachowanie nie wynika ze zmiany przepisów – wyjaśnia Marcin Barankiewicz, dyrektor biura Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów. I tłumaczy, że wśród diagnostów przyjęło się, że dokładne badanie techniczne pojazdu nie powinno trwać krócej niż 20–30 minut. Większość się do tego stosuje.
– Część obawia się, że w wyniku dokonywania wpisu do CEP online łatwo można obliczyć czas faktycznego badania. A czas liczy się od pobierania danych o pojeździe do momentu wpisu o zaliczeniu badania lub wskazaniu usterek, z powodu których nie kończy się ono pomyślnie.