NIK podkreśla w swoim raporcie, że zatory to nie tylko uciążliwość, ale też koszty - straconego czasu, zużytego paliwa, a w związku z tym także zanieczyszczenia środowiska. Niekiedy tylko przez złą organizację prac drogowych podróż wydłuża się nawet o kilkadziesiąt minut. A liczba pojazdów na polskich drogach rośnie: według danych policji na koniec 2016 r. było ich ponad 28,6 mln, a półtora roku później - blisko 29,7 mln.
Żółwie tempo przez koszenie trawy
W ocenie NIK, prawie wszystkiemu winna jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która nie potrafi dobrze zorganizować prac drogowych. Prace związane z utrzymaniem dróg powodują często wielokilometrowe zatory. Przykłady to koszenie trawy na poboczach w czasie największego natężenia ruchu, montaż barier energochłonnych i naprawy betonowych elementów odwodnienia. Okazuje się, że wytyczne Generalnego Dyrektora DKiA w tej kwestii nie były respektowane przez oddziały GDDKiA w Poznaniu, Krakowie i Łodzi. W skrajnym przypadku - 29 maja 2018 r. - zator spowodowany koszeniem trawy w pasie rozdziału na A2 w kierunku z Warszawy do Łodzi w szczytowym momencie, tj. w godz. 16.00-17.00, wyniósł ponad 14 km. Pokonywanie tego odcinka trwało ponad 29 minut, a więc czterokrotnie dłużej niż w warunkach normalnych. Prace gwarancyjne przeprowadzane 7 czerwca 2018 r. na autostradzie A2 niedaleko węzła Skierniewice spowodowały utrudnienia - zator 4 km - dla kierowców jadących w kierunku Poznania.
NIK uważa, że należałoby rozważyć wprowadzenie na wzór niemieckich nasadzeń na poboczach, które nie wymagają częstej pielęgnacji, mogą amortyzować uderzenia i ograniczają wzrost trawy.
Tablice bez ważnych ostrzeżeń
NIK wytknęła także, że w Polsce nie funkcjonuje sprawny system zarządzania ruchem, którego działanie mogłoby przyczyniać się do zwiększenia przepustowości i przejezdności newralgicznych odcinków dróg, zwiększania bezpieczeństwa ruchu drogowego, zapobiegania powstawaniu zatorów drogowych, czy kierowania na trasy alternatywne. Pojedyncze elementy systemu (detektory ruchu, kamery monitorujące, tablice zmiennej treści i stacje pogodowe), zainstalowane na 9 odcinkach dróg krajowych, nie pomagają skutecznie monitorować ruchu drogowego. Większość informacji dotyczy warunków pogodowych i telefonów alarmowych. Brakowało natomiast aktualnych informacji o wypadkach, czy korkach.
NIK przypomina, że tablice zmiennej treści w założeniach miały służyć do przekazywania kierowcom bieżących informacji. Kontrolerzy stwierdzili, że były one słabo powiązane z sytuacją na drodze i nie były wykorzystywane zgodnie z ich zakładanym przeznaczeniem. Najczęściej wyświetlano komunikat o warunkach pogodowych i o numerze telefonu do Punktu Informacji Drogowej. Sporadycznie zarządca informował o robotach drogowych i o zatorach drogowych. Na wielu tablicach nie wyświetlano żadnych komunikatów. W skrajnym przypadku - na drodze ekspresowej S8 woj. łódzkiego 55 tablic zmiennej treści przez blisko 6 lat nie wyświetlało żadnych komunikatów, gdyż zarządca drogi nie włączył ich do eksploatacji pomimo dokonania odbioru od wykonawcy.