Państwo polskie, jak słyszymy, chce odkupić od Fundacji Książąt Czartoryskich prawa do kolekcji dzieł sztuki zgromadzonych w Krakowie. Czy jest sens, panie profesorze, wydawania dużych pieniędzy?
Kamil Zeidler: Pieniądze publiczne wydawane na kulturę, w tym na zakup dóbr kultury – będących dobrem wspólnym w rozumieniu konstytucyjnym – to nigdy nie są zmarnowane pieniądze. Czynienie zadość sprawiedliwości dziejowej sprawiło, że część zbiorów niegdyś publicznych wróciło do prawowitych właścicieli. I to od nich zależy, czy będą skłonni udostępniać je szerokiemu odbiorcy. Mogą, ale nie muszą. Gdy jednak dotyczy to zbiorów najwyższej klasy, o wartości uniwersalnej, często ponadnarodowej, należy uczynić wszystko, aby można było z tych dóbr kultury powszechnie korzystać. Na podstawowym poziomie jest to udostępnianie ich w muzeach.
Tyle że mamy w praktyce od lat swobodny dostęp do tych zbiorów.
Ale musimy też rozumieć, że właściciel może nie mieć ochoty dzielić się ze społeczeństwem przedmiotem swej własności. I wówczas trzeba szukać rozwiązań kompromisowych. Wtedy pojawia się opcja odkupywania tych najcenniejszych obiektów do zbiorów publicznych. Już wiele lat temu podnosiłem, nie tylko zresztą ja, że powinien być stworzony specjalny fundusz, pozostający w gestii ministra kultury i dziedzictwa narodowego, którego celem będą zakupy najcenniejszych muzealiów do zbiorów muzeów narodowych.
Wywiezienie ich bezpowrotnie za granicę, np. „Damy z łasiczką" raczej nam chyba nie grozi?