Skarga na dyrektywę o prawach autorskich: PiS nie chce czystych zasad w sieci

Rząd skarży unijną dyrektywę, twierdząc, że wprowadza cenzurę. To jasne reguły, a nie cenzura – przekonują prawnicy.

Aktualizacja: 26.05.2019 17:56 Publikacja: 26.05.2019 14:45

Skarga na dyrektywę o prawach autorskich: PiS nie chce czystych zasad w sieci

Foto: 123RF

Jak ogłosiło Ministerstwo Kultury Polska zaskarżyła w piątek dyrektywę autorską, ponieważ jej zapisy stwarzają fundamentalne zagrożenie dla wolności wypowiedzi w internecie.

Straszenie algorytmem

Chodzi o mechanizm, który zobowiązuje serwisy internetowe do kontroli wszystkich treści, jakie chcą zamieścić użytkownicy – nawet wówczas, gdy nie zostały zgłoszone żadne naruszenia praw autorskich. – W praktyce wymusza on stosowanie przez serwisy automatycznych algorytmów, które będą kontrolować treści internetowe. Takie rozwiązania mają cechy cenzury prewencyjnej, która jest w zakazana zarówno przez polską konstytucję, jak i kartę praw podstawowych UE gwarantującą swobodę wypowiedzi – uzasadniał akcję rządu prof. Piotr Gliński, wicepremier i minister kultury.

Czytaj także: Oświadczenie Izby Wydawców Prasy o skardze rządu do TSUE w sprawie Dyrektywy Autorskiej

Prawnicy związani zwłaszcza z prasą i twórcami nie podzielają tych zastrzeżeń.

– Jest wręcz przeciwnie, dyrektywa wprowadza bardziej sprawiedliwe zasady obrotu treściami w środowisku cyfrowym, wzmacniając ochronę internautów. Zwykli użytkownicy internetu uzyskują pewność, że ich dotychczasowe aktywności w sieci nie będą zagrożone – dalej będą mogli linkować, cytować, tworzyć memy, dzielić się materiałami prasowymi, które im się podobają – ocenia mec. Jacek Wojtaś, koordynator ds. europejskich Izby Wydawców Prasy. – Nie będą mogli być pociągani do odpowiedzialności za zamieszczanie na platformach utworów podlegających ochronie autorskiej, jest to wyraźnie zapisane w jej tekście.

– Twórcy od lat czekali na takie przepisy, gdyż mają one zapewnić podstawową ochronę oraz właściwe wynagrodzenie dla twórców w sieci. Obecna sytuacja, w której międzynarodowe koncerny internetowe za darmo korzystają z cudzej własności, jest nie do zaakceptowania i w dalszej perspektywie może doprowadzić do znacznego zubożenia polskiej i europejskiej kultury – ocenia mec. Dominik Skoczek, dyrektor w Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych.

– Artykuł 17 nie wprowadza cenzury ani nie ogranicza w żaden sposób swobód użytkowników. Nakazuje jedynie platformom nabywać licencje na korzystanie z utworów udostępnianych przez użytkowników, a gdy tego nie zrobią, zastosować odpowiednie mechanizmy filtrowania, w które de facto już teraz są wyposażone. Przepisy są korzystne dla użytkowników, bo zwalniają z nich odpowiedzialność za naruszenia praw autorskich przy umieszczaniu treści na platformach – dodaje mec. Dominik Skoczek.

Co w Luksemburgu

Co nas czeka w Luksemburgu?

– Zarzut nieważności dyrektywy musi dotyczyć: braku kompetencji do wydania aktu, w tym wypadku parlament taką kompetencje posiadał; naruszenia istotnych wymogów proceduralnych – nic o takim naruszeniu nie wiadomo; naruszenia traktatu – taki zarzut także nie pada, lub też nadużycia władzy. Z komunikatu MKiDN nie wynika, aby którykolwiek z tych zarzutów został podniesiony, wskazuje prof. Elżbieta Traple z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Trybunał może unieważnić zaskarżony akt w całości lub tylko pewne jego przepisy, wtedy nie mają one już żadnych skutków prawnych z mocą wsteczną, choć TS może uczynić tu wyjątki. Ponadto instytucje, które przyjęły unieważniony akt (tu PE i Rada), zobowiązane są do uzupełnienia luki prawnej zgodnie z orzeczeniem TSUE. Na wyrok Trybunału trzeba będzie jednak poczekać ok. dwóch lat.

Państwa UE, w tym Polska, mają dwa lata na wdrożenie dyrektywy, ale skarga rządu ten proces może wydłużyć, nawet w przypadku jej uwzględnienia przez TS.

OPINIA

Prof. Robert Grzeszczak, Uniwersytet Warszawski, specjalista od prawa unijnego

Patrząc na szanse tej skargi, można zakładać, że sędziowie luksemburscy podążą za swoją dotychczasową linią orzeczniczą. Wskazać należy np. orzeczenie TSUE dotyczące dyrektywy o e-handlu i obowiązków pośredników wynikających z jej przepisów. TS powiedział tam, że nie można wprowadzać obowiązku generalnego i prewencyjnego filtrowania treści. Pytaniem otwartym pozostaje to, czy wprowadzenie w dyrektywie autorskiej nowego porządku, opartego na obowiązku zdobycia licencji, a dodatkowo skutecznych mechanizmów ochronnych, nie odwraca stanu z dyrektywy o e-handlu w stosunku do niektórych podmiotów świadczących usługi elektroniczne (np. ust 3 art. 17). A zatem – nie można tu niczego przesądzić, Trybunał Sprawiedliwości ma do rozpatrzenia faktycznie poważne merytoryczne zadanie.

Jak ogłosiło Ministerstwo Kultury Polska zaskarżyła w piątek dyrektywę autorską, ponieważ jej zapisy stwarzają fundamentalne zagrożenie dla wolności wypowiedzi w internecie.

Straszenie algorytmem

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara