Dyrektywa zakłada równowagę w ochronie interesów wszystkich użytkowników internetu. – Elementem tej równowagi jest objęcie zwykłych użytkowników umową licencyjną, którą serwis zawrze z uprawnionymi (do utworów). Upoważnienie do korzystania z utworów na podstawie tej umowy będzie obejmować użytkowników udostępniających je w ramach danego serwisu, o ile ci użytkownicy nie działają komercyjnie i ich aktywność nie generuje znacznych zysków – wyjaśnia prof. Elżbieta Traple.
Zatem ów uczeń, który załaduje piosenkę chronioną prawami autorskimi na publicznie dostępnej stronie, będzie traktowany, jakby miał zezwolenie.
Czytaj także:
Dyrektywa o prawie autorskim: Polacy chcą, żeby koncerny dzieliły się z wydawcami
Dyrektywa autorska: zwykły użytkownik będzie bezpieczny w internecie